Jeżeli kurczowo trzymalibyśmy się definicji, że nowa hossa zaczyna się po przekroczeniu bariery 20. procent od dołka, to kryterium jest spełnione zarówno w przypadku rynku amerykańskiego, jak też polskiego.
W tym momencie, w cenach zamknięcia, indeks S&P 500 znajduje się ponad 28 procent powyżej marcowego dna, a nasz WIG 22 procent.
Jednak od razu pojawiają się wątpliwości.
Przykładowo - obydwa indeksy nie zdołały jeszcze przebić swoich dziennych średnich 200 SMA. Potencjalnym oporem technicznym dla S&P 500 są teraz okolice 3000 punktów:
Natomiast w przypadku WIG-u problemem może okazać się zakrycie luki z 9 marca br.
A jak w prosty sposób kupić taki indeks do portfela?
W polskich warunkach na GPW mamy dostępne fundusze ETF, między innymi odwzorowujące indeks S&P 500 oraz WIG20TR (czyli indeks WIG20 z dywidendami spółek) - ten drugi zachowuje się podobnie do WIG-u.
Potrzebne jest do tego konto maklerskie - aktualnie najtaniej wyjdzie w ING Banku Śląskim: 0,1%/min. 1,5 zł do końca 2020 r. Korzystam z niego i spokojnie wystarcza do sporadycznych operacji na ETF-ach na GPW. W przypadku aktywniejszego handlu mogą denerwować zdarzające się awarie, w tym aplikacji mobilnej.
Otwarcie darmowego konta maklerskiego w ING możemy połączyć z uzyskaniem premii do 160 zł za założenie konta osobistego.
Oczywiście poszczególne sektory i spółki sprawują się rozmaicie - przykładowo ostatnio rekordy biły Amazon czy Netflix, a u nas nie tylko gaming, lecz również między innymi Dino - zaskakuje siła ruchu w górę z ostatnich dni.
Odreagowanie jest całkiem naturalnym zjawiskiem, a dodatkowo naszemu rynkowi sprzyjało ostre cięcie stóp przez RPP i coraz mniej atrakcyjne oprocentowanie lokat czy niewygórowane wyceny wielu spółek. Zauważmy, że równocześnie nad rynkiem nieruchomości zbierają się ciemne chmury, więc część kapitału wędruje na GPW.
Z jednej strony obserwujemy rekordowe odpływy z funduszy inwestycyjnych (ponad 20 mld zł w marcu), a z drugiej wzmożone zainteresowanie giełdą wśród osób dotąd nieobecnych na rynku.
Również poza Polską inwestorzy masowo otwierają nowe rachunki na taką skalę, że systemy pozatykały się (no i dochodzą ograniczenia związane z pandemią) - na przykład w holenderskim DeGiro nie da się założyć konta od razu, tylko chętni są dopisywani do listy kolejkowej.
PODATEK GIEŁDOWY ZA 2019 r.
A skoro jesteśmy przy DeGiro, powinienem wspomnieć o rozliczeniu podatkowym za 2019 r.
Po zalogowaniu się do brokera możemy przejść do sekcji "Aktywność" i kliknąć w "Raporty". Znajduje się tam raport za 2019 r.
Czy na jego podstawie da się poprawnie wyliczyć podatek?
Nie jestem przekonany i wszystko policzyłem sobie samodzielnie.
Zastrzegam, że nie jestem doradcą podatkowym i nie biorę żadnej odpowiedzialności za prawidłowość mojego postępowania.
Podatek od zysku w wysokości 19% płacimy tylko od zamkniętych transakcji.
Wszystkie transakcje należy przeliczyć z walut obcych na złote po średnim kursie NBP z poprzedniego dnia roboczego.
W moim przypadku było to zamknięcie tylko dwóch pozycji w 2019 r.:
Po przeliczeniu euro na złote wyszło mi tak: 10 144,14 zł uzyskane ze sprzedaży oraz wydane na zakupy 9 635.3 zł. W takim razie zysk do opodatkowania wynosi 490,84 zł.
Następna sprawa to dywidendy zagraniczne z 2019 r. Stosując tę samą procedurę wyszło mi, że w ubiegłym roku otrzymałem dywidendy w DeGiro o łącznej wartości 271,26 zł, od których pobrano podatek 24,06 zł.
Pojawiły się jeszcze jakieś śladowe, groszowe operacje w funduszu rynku pieniężnego, w którym trzymane są środki na koncie, ale je pomijam.
Kosztów za połączenie z daną giełdą (2,5 euro rocznie) standardowo nie uwzględnia się w rozliczeniu, podobnie jak ewentualnych innych dodatkowych opłat, na przykład za notowania.
W najbliższych dniach wypełnię i wyślę PIT-38 wraz z załącznikiem PIT/ZG (pobrano podatek od dywidendy za granicą).
Jeżeli macie jakieś wątpliwości, co należy gdzie dokładnie wpisać - proponuję kontakt z księgową/doradcą podatkowym lub/i Krajową Informacją Skarbową.
A jeżeli ktoś jest pewien w stu procentach, jak powinno wyglądać takie rozliczenie, zapraszam do komentarzy.
A MOŻE TO TYLKO KOREKTA?
Wróćmy do tego, co dzieje się obecnie na rynkach.
Wiele osób zakłada, że czeka nas kolejna fala spadkowa. Nie ukrywam, że sam zaliczam się do takich osób. Nie nastawiam się z góry na jakiś określony poziom, do którego miałyby dotrzeć indeksy. Po prostu spokojnie czekam na dalszy rozwój wypadków.
W wariancie spadkowym będę dokładał fundusze ETF na niższych poziomach (kontrolnie już wbiłem zlecenie w ING za parę stówek) oraz wybrane spółki. Zastanawiam się, kto będzie zwycięzcą kryzysu lub przynajmniej poradzi sobie z nim lepiej od reszty. Wśród kandydatów widzę na przykład Microsoft, Johnson & Johnson czy Procter & Gamble (każda spółka wymaga oddzielnej analizy). W przypadku spadków notowań chętnie je dołożę do portfela. W dłuższej perspektywie rozważam też jakieś ETF-y z ekspozycją na Azję - pandemia powinna przyspieszyć proces spychania na margines skostniałej Europy.
Uważam też, że przy masowym "dodruku" silne powinno pozostać złoto. Jednak przy obecnie rekordowych poziomach w przeliczeniu na PLN-y (okolice 7 tys. zł za uncję) nie zamierzam tu robić nic nowego.
Na pewno będę omijał banki i cały sektor finansowy, turystykę, nieruchomości (zwłaszcza deweloperów), linie lotnicze czy sektor naftowy (zostawiłem sobie jedynie pakiet startowy 10. akcji Exxona).
Pod koniec lutego otworzyłem kolejny zagraniczny rachunek u brokera z Wlk. Brytanii: Trading 212. W tym tygodniu pozamykałem resztę posiadanych tam pozycji (głównie amerykańskie akcje), więc znowu uwolniłem więcej gotówki. Wycofałem ją do banku i spokojnie czekam na dalszy rozwój wypadków.
W przypadku polskich akcji pozostaję głównie kibicem i nadal koncentruję się na USA.
W sumie jakiś ułamek przychodów te spółki wypracowują też w Polsce, a wiele z nich większość obrotów generuje poza Stanami - na przykład McDonald's.
A co jeśli nie mam racji i rynki dyskontują nadchodzące ożywienie gospodarcze? Może giełdy będą rosły przy okazji pompowane przez tani pieniądz pochodzący z banków centralnych?
Widzimy też pierwsze, nieśmiałe próby odmrażania gospodarek w niektórych krajach - m. in. Trump zapowiedział, że już w poniedziałek Texas i Vermont zaczną powoli uruchamiać niektóre biznesy.
Trudno, najwyżej się pomylę. Taka postawa oznacza, że niewiele straciłem na krachu, ale równocześnie szybko nie powiększyłem kapitału przy obecnym dynamicznym odbiciu. Coś za coś.
Dla mnie obecny kryzys nie jest porównywalny z żadnym innym z ostatnich dekad i to na wielu płaszczyznach, więc zachowuję dużą wstrzemięźliwość.