poniedziałek, 19 lutego 2018

Koniec z OFE. Niech żyją PPK! Kto uwierzy w nowe emerytury?

Wszyscy doskonale wiedzą, że emerytury wypłacane przez ZUS będą realnie coraz niższe. Szacuje się, że całkiem niedługo mogą wynieść one tylko ok. 40 proc. ostatniego wynagrodzenia. Dlatego istotne jest dodatkowe oszczędzanie na emeryturę.

Do niedawna mówiło się o trzech filarach emerytalnych, czyli ZUS, OFE oraz IKE/IKZE.

W reklamach OFE kuszono nas nawet emeryturą pod palmami.

Tymczasem po kilkunastu latach OFE zostały częściowo rozmontowane, a wkrótce czeka je całkowita likwidacja. Zobaczymy, ile konkretnie dostaniemy środków, jeśli rząd zrealizuje obietnicę sprywatyzowania tego, co zostało i przekazania nam na konta IKZE. Wstępnie mówi się o oddaniu obywatelom 75 proc. środków. Na razie czekamy na szczegóły i nie do końca chce mi się wierzyć, że rząd bezproblemowo wypłaci ok. 135 mld zł (aktualnie aktywa OFE wynoszą ponad 184 mld zł).

Tymczasem w miejsce OFE pojawiło się oczko w głowie Mateusza Morawieckiego, czyli Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK)

W końcu poznaliśmy projekt ustawy. Według jej założeń PPK ruszą w przyszłym roku, a najwcześniej obejmą one zatrudnionych w wieku do 55 lat w dużych organizacjach, zgodnie z następującym wstępnym harmonogramem:



W PPK nie wezmą udziału samozatrudnieni. Na pociechę zwiększy się limit IKZE z 1,2 na 1,8 przeciętnego wynagrodzenia.

Na zachętę państwo zaoferuje uczestnikom na początek 250 zł składki powitalnej. Dodatkowo co roku będzie dopłacać 240 zł (w projekcie ustawy pojawiła się już furtka, że ta kwota może się zmieniać na podstawie rozporządzenia).

Z kolei pracownik ma wpłacać co najmniej 2 procent swojego wynagrodzenia brutto. Do tego pracodawca dołoży kolejne 1,5 proc.

Istnieje też opcja zwiększenia składki o maksymalnie kolejne 2 procent wynagrodzenia i 2,5 proc. przez pracodawcę.

Łącznie składka na PPE wyniesie standardowo 3,5 procent wynagrodzenia brutto z możliwością jej zwiększenia do 8 procent.

W praktyce ma wyglądać to tak, że wszyscy zatrudnieni będą z automatu zapisani do PPK i trzeba będzie składać deklarację o chęci rezygnacji z programu. Co więcej, procedura ma być powtarzana co dwa lata.

Ten mechanizm ma sprawić, że popularność PPK będzie bardzo wysoka. W prezentacji programu znajdziemy optymistyczne założenie, że aż 75 procent zatrudnionych pozostanie w PPK.

Zobaczymy, jak zareagują ludzie, kiedy otrzymają niższe wypłaty. Tu trzeba zaznaczyć, że składka na PPK będzie wyliczana od płacy brutto, ale pobierana netto, czyli od pensji 3500 zł brutto na PPK powędruje 70 zł.

To będzie też interesujące pod kątem finansów behawioralnych. Z jednej strony część osób powinna machnąć ręką i poddać się automatycznemu zapisowi, a z drugiej wielu mocno się wkurzy widząc niższą pensję na koncie bankowym.

Poza tym po sprawie OFE wiele osób podchodzi do takich pomysłów ze sporą rezerwą.

Sam jestem ciekaw, jak zachowają się zatrudnieni i między innymi dlatego przygotowałem ankietę na Twitterze. Zapraszam do głosowania:


Osobiście nie podoba mi się grożenie sankcjami karnymi przedsiębiorcom negatywnie nastawionym do PPK:
A dokąd popłyną pieniądze?

Do Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych (TFI), z którymi umowę podpisze pracodawca. Jeśli pracodawca nie zawrze takiej umowy, pracownicy trafią do państwowego TFI Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR).

TFI przygotują dla PPK zupełnie nowe fundusze.

W każdym mają być wydzielone co najmniej cztery subfundusze z polityką inwestycyjną uwzględniającą wiek uczestników, czyli zasadniczo im starszy uczestnik, tym mniej agresywny subfundusz. Będą one mogły inwestować w Polsce i za granicą, maksymalnie do 30. procent w walutach obcych.

Fundusze będą bardzo tanie, o kosztach maksymalnie 0,6 proc. rocznie.

Jak doskonale wiemy, polskie fundusze inwestycyjne należą do najdroższych na świecie. Dlatego jestem tu nieco sceptyczny i wydaje się, że TFI mogą obejść problem niskich opłat po prostu inwestując w jednostki swoich innych drogich funduszy. Tak zwane fundusze funduszy od dawna funkcjonują na naszym rynku.

Czy tak się stanie, tego oczywiście na razie nie wiemy. Musimy cierpliwie czekać na konkretną ofertę TFI.

Dlatego wszelkie symulacje przyszłych wyników wydają się mocno naciągane.  Nie bardzo wiem, skąd one się biorą, skoro te fundusze jeszcze nie istnieją. Tak samo nie do końca znam kompetencje PFR do zarządzania tak wielkim projektem. No i nie wiem, dlaczego zakłada się, że pracodawca wybierze optymalne fundusze dla swoich pracowników. Prowadzący firmę wcale nie musi być ekspertem od funduszy inwestycyjnych.

Po ukończeniu 60. roku życia uczestnik PPK będzie mógł wycofać jednorazowo 25% zebranego kapitału bez płacenia podatku oraz resztę w miesięcznych ratach przez kolejne 10 lat.

Jak zapewnia rząd, środki w PPK będą prywatne i będą podlegać dziedziczeniu.

Uczestnik będzie mógł wycofać się z programu przed ukończeniem 60, roku życia, ale po zapłaceniu podatku Belki od zysku, bez państwowych dopłat i oddaniu ZUS-owi 30 procent składek opłaconych przez pracodawcę.

Oprócz tego można część wycofać w razie ciężkiej choroby lub na wkład własny na zakup nieruchomości (w tym drugim przypadku będzie to tylko forma pożyczki).

Czy warto zostać w PPK po przymusowym zapisie?

Na razie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, skoro nawet nie powstały fundusze, które będą wypracowywały zyski lub traciły.

Ze względu na powitalne 250 zł i coroczną dopłatę ze strony państwa pojawi się paradoks, że przynajmniej na razie teoretycznie najlepiej wyjdą na tym programie najmniej zarabiający po pięćdziesiątce - udział państwa w ich PPK będzie duży, a wypłaty z PPK bez podatku Belki pojawią się już po kilku latach.

Jeżeli ktoś dostaje "na rękę" 1800 zł i z pensji tej osoby pójdzie powiedzmy 50 zł miesięcznie na PPK (2% od 2500 zł pensji brutto), to w pierwszym roku taka osoba wpłaci na PPK ze swojej kasy 600 zł, kolejne 450 zł "dołoży" pracodawca i następne 490 zł państwo (250 zł składki powitalnej i 240 zł premii).

W tym przypadku proporcjonalnie wkład uczestnika będzie znacznie mniejszy niż osoby zarabiającej na przykład 10 tys. zł brutto i nawet kiepski fundusz raczej nie przepali dodatkowego kapitału od pracodawcy i państwa.

Natomiast w praktyce większość osób zarabiających najmniej raczej nie zgodzi się na obniżkę bieżącej pensji kosztem przyszłej emerytury.

Kto skorzysta na PPK?

Na pewno PFR i tam zatrudnieni, TFI oraz warszawska giełda, na którą popłynie trochę świeżego kapitału.

Czy zarobią uczestnicy?

Wstrzymuję się z ferowaniem wyroków, choć wydaje się, że potencjalnie to może być dobry pomysł, zwłaszcza dla osób, które nie potrafią się zmusić do samodzielnego oszczędzania na emeryturę. Jednak w dłuższym terminie nie bardzo wierzę, aby PPK przetrwały próbę czasu i zapewne albo zostaną rozmontowane podobnie jak OFE, albo całkowicie zmodyfikowane przez jakąś kolejną ekipę reformatorów.

A jak Wy oceniacie PPK? Zapraszam do komentarzy.