Zdruzgotany klęską w niedzielnym referendum, uznawany za reformatora, premier Matteo Renzi ogłosił, że poda się do dymisji.
Matteo Renzi (źródło: YouTube) |
Tym samym kolejny przywódca dużego europejskiego państwa dostaje czerwoną kartkę od obywateli i długoterminowo nad Unią Europejską zbierają się coraz ciemniejsze chmury.
Od razu zrobiło się nerwowo na rynkach finansowych - euro zaczęło wyraźnie tracić i pociągnęło za sobą złotego. W efekcie w poniedziałkowy poranek dolar kosztuje już ok. 4,25 zł.
Aby powiększyć wykresy w artykule, należy w nie kliknąć.
Dla euro kluczowe jest utrzymanie długoterminowego wsparcia w stosunku do dolara w zakresie 1,05-1,06 (tu wykres). Jeśli ono pęknie, możemy szybko zobaczyć zrównanie się parytetu euro do dolara.
GIEŁDA
Co istotne, w tym tygodniu znajdujący się w bardzo trudnej sytuacji finansowej bank Monte dei Paschi di Siena planuje zebrać z rynku 5 mld euro. Zamieszanie polityczne na pewno mu nie pomoże, ani innym włoskim bankom.
Dlatego na giełdach również będzie niespokojnie.
Patrząc w szerszej perspektywie na nasz rynek, łatwo zauważymy, że indeks WIG20 od kilku miesięcy porusza się w bok:
Oczywiście znajdziemy duże spółki zachowujące się zdecydowanie lepiej - na przykład KGHM, Lotos czy PKN Orlen. Jednak i one dostały w ostatnich dniach zadyszki. Przykładowo KGHM walczy z oporem w okolicach 90 zł:
Jeśli przebije te 90 zł w cenach zamknięcia, KGHM prawdopodobnie zostanie generałem mikołajowej hossy.
Znacznie lepiej jako całość wyglądają średniaki i maluchy - w piątek mWIG40 pobił swój tegoroczny rekord i zawędrował najwyżej od 2008 roku:
Teoretycznie po wybiciu indeks może teraz wykonać ruch mniej więcej o szerokość kanału, czyli ponad 200 pkt w górę. Najpierw przydałoby się lekkie ostudzenie rozgrzanych głów. Nawet pasuje to kalendarzowo - teraz silniejszy WIG20, a na początku 2017 r. "efekt stycznia", czyli sezonowo lepsze zachowanie mniejszych spółek.
PODSUMOWANIE
Zobaczymy, czy inwestorzy przestraszą się Włoch.
Moim zdaniem na giełdach temat może zostać zignorowany i przeważy chciwość oraz chęć walki o świąteczne bonusy.
W końcu znacznie poważniejsze wydarzenia, takie jak Brexit czy wybór Trumpa na prezydenta USA, zostały wykorzystane do wzmożonych zakupów i wyciągania indeksów za uszy do góry.
Natomiast trudno powiedzieć, czy złoty i polskie obligacje wreszcie umocnią się lub chociaż przestaną słabnąć, skoro nie pomógł im nawet piątkowy rating.