piątek, 17 czerwca 2016

Napalony facet w haremie

W październiku 1974 roku dziennikarze "Forbes'a" zapytali Warrena Buffetta o to, jak się czuje w sytuacji, kiedy amerykańska giełda szoruje po dnie. Niespodziewanie Buffett wypalił - Jak napalony facet w haremie.

Teraz jest czas, aby zacząć inwestować

Średnia przemysłowa Dow Jones (DJIA) znajdowała się wtedy poniżej 600 punktów. Zanim "Forbes" opublikował wywiad, Dow Jones wystrzelił aż 15 procent do góry w jednym z najszybszych rajdów w historii. W sumie przez kolejne niespełna półtora roku hossa wyniosła indeks z dołków w rejonie 570 punktów aż powyżej 1000 punktów.

Patrząc na minorowe nastroje na naszej giełdzie, przypominające te z okresu kryzysu lat 2008-2009, nie sposób nie zadać sobie podobnego pytania - czy także u nas nie nadszedł najwyższy czas, aby zainwestować w polskie akcje?


Zanim spróbuję odpowiedzieć przypomnę, że po fakcie łatwo się omawia wykresy i sam Buffett nigdy nie aspirował do prognosty giełdowego. Poza tym po dotarciu do tysiąca punktów Dow Jones przez kolejnych sześć lat nie był w stanie trwale przebić tej bariery.

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Dopiero potem nastąpiła fantastyczna hossa, która uczyniła Buffetta miliarderem.

Kolejnym istotnym punktem jest obecna sytuacja na giełdzie amerykańskiej - tam wcale nie jest tanio. Po hossie rozpoczętej od dołka w 2009 roku teraz rynek idzie bokiem i absolutnie nie szoruje po dnie jak w 1974 r.:

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Nie próbuję teraz zgadywać, czy z tej konsolidacji indeksy wyjdą górą czy dołem - tu znajdziecie jedną z prób interpretacji zachowania rynku. Po prostu obiektywnie amerykańskie akcje nie są żadną okazją fundamentalną, ewentualnie spekulacyjną.

Jeśli natomiast przejdziemy na nasze podwórko, to zauważmy, że Buffett był i jest wielkim zwolennikiem amerykańskich spółek i wierzy w amerykańską gospodarkę, nie polską czy węgierską.

TERAZ POLSKA?

W analizie fundamentalnej zaczynamy od oceny ogólnej danego państwa i jego perspektyw. O ile sama polska gospodarka znajduje się w całkiem niezłej kondycji, to sprawa komplikuje się, jeśli chodzi o ryzyko polityczne.

Socjalistyczne pomysły nowej władzy wyraźnie wskazują, w którą stronę idziemy, a polski rynek kapitałowy otrzymuje jasne sygnały, że ciężkie czasy dla niego dopiero nadchodzą.

Jedną z nieomawianych dotąd na blogu kwestii jest zmiana raportowania przez spółki od 1 lipca i wprowadzane przy okazji nowe surowe kary - więcej o MAR w tym nagraniu i materiałach KNF.

Do niedawna dla właścicieli spółek celem było wejście na GPW, teraz coraz więcej z nich w kuluarach pyta, jak  uciec z Książęcej.

Zmienia się też postrzeganie Polski przez Zachód.

Sam nie ukrywam mojego pesymizmu względem naszej giełdy od dawna i dlatego moje zaangażowanie w polskie akcje pozostaje bardzo małe, ograniczone do portfela IKE.

Natomiast tak skrajny pesymizm i zupełne odpuszczenie giełdy przez drobnych inwestorów skłania do myślenia kontrariańskiego - a może to właśnie teraz jest dobry moment do kupna?

Moja odpowiedź brzmi - o ile nasza giełda nie zostanie zaorana i ostatecznie wykończona, ten rok powinien przynieść sporo okazji inwestycyjnych. Oby nie zamieniły się one w pułapki.

Dlatego nie chcę namawiać nikogo do prób łapania dołków.

Sam będę trochę podbierał akcje z GPW, jednak wyłącznie za pieniądze, które mogę stracić i liczę się z dużym wahaniem wartości tej części kapitału.

Na naszej giełdzie obserwujemy pewne rozdwojenie jaźni. Z jednej strony całkiem sporo spółek, zwłaszcza o średniej kapitalizacji, radzi sobie znakomicie:

Kliknij w wykres, aby powiększyć
A z drugiej trwa rzeź na wielu dużych spółkach ze znacznym udziałem skarbu państwa:

Kliknij w wykres, aby powiększyć
W ten sposób doszło do paradoksu, że największy polski ubezpieczyciel i spółki energetyczne, które powinny zachowywać się w miarę stabilnie i wypłacać solidne dywidendy, lecą w dół niczym wydmuszki typu Petrolinvest.

Dlatego trzeba być wybrednym i starannie selekcjonować spółki albo zwyczajnie kupić cały rynek na przykład za pomocą ETF-u na WIG20 - ustawiłem się tu po raz pierwszy na K na poziomach kilka procent poniżej obecnych.

Oczywiście w tym momencie na tapecie jest Brexit, którym zajmiemy się w przyszłym tygodniu (referendum 23 czerwca). Zawsze priorytetem powinna być ochrona kapitału - szerzej na ten temat w podcaście.

Wspomniany kapitał bardzo się przyda na przykład wtedy, kiedy ceny akcji będą tak niskie, że nikt nie będzie chciał ich kupować w obawie przed poniesieniem kolejnych bolesnych strat.