Teraz jest czas, aby zacząć inwestować.
Średnia przemysłowa Dow Jones (DJIA) znajdowała się wtedy poniżej 600 punktów. Zanim "Forbes" opublikował wywiad, Dow Jones wystrzelił aż 15 procent do góry w jednym z najszybszych rajdów w historii. W sumie przez kolejne niespełna półtora roku hossa wyniosła indeks z dołków w rejonie 570 punktów aż powyżej 1000 punktów.
Patrząc na minorowe nastroje na naszej giełdzie, przypominające te z okresu kryzysu lat 2008-2009, nie sposób nie zadać sobie podobnego pytania - czy także u nas nie nadszedł najwyższy czas, aby zainwestować w polskie akcje?
Zanim spróbuję odpowiedzieć przypomnę, że po fakcie łatwo się omawia wykresy i sam Buffett nigdy nie aspirował do prognosty giełdowego. Poza tym po dotarciu do tysiąca punktów Dow Jones przez kolejnych sześć lat nie był w stanie trwale przebić tej bariery.
Kliknij w wykres, aby powiększyć |
Kolejnym istotnym punktem jest obecna sytuacja na giełdzie amerykańskiej - tam wcale nie jest tanio. Po hossie rozpoczętej od dołka w 2009 roku teraz rynek idzie bokiem i absolutnie nie szoruje po dnie jak w 1974 r.:
Kliknij w wykres, aby powiększyć |
Jeśli natomiast przejdziemy na nasze podwórko, to zauważmy, że Buffett był i jest wielkim zwolennikiem amerykańskich spółek i wierzy w amerykańską gospodarkę, nie polską czy węgierską.
TERAZ POLSKA?
W analizie fundamentalnej zaczynamy od oceny ogólnej danego państwa i jego perspektyw. O ile sama polska gospodarka znajduje się w całkiem niezłej kondycji, to sprawa komplikuje się, jeśli chodzi o ryzyko polityczne.
Socjalistyczne pomysły nowej władzy wyraźnie wskazują, w którą stronę idziemy, a polski rynek kapitałowy otrzymuje jasne sygnały, że ciężkie czasy dla niego dopiero nadchodzą.
Jedną z nieomawianych dotąd na blogu kwestii jest zmiana raportowania przez spółki od 1 lipca i wprowadzane przy okazji nowe surowe kary - więcej o MAR w tym nagraniu i materiałach KNF.
Do niedawna dla właścicieli spółek celem było wejście na GPW, teraz coraz więcej z nich w kuluarach pyta, jak uciec z Książęcej.
Zmienia się też postrzeganie Polski przez Zachód.
Sam nie ukrywam mojego pesymizmu względem naszej giełdy od dawna i dlatego moje zaangażowanie w polskie akcje pozostaje bardzo małe, ograniczone do portfela IKE.
Natomiast tak skrajny pesymizm i zupełne odpuszczenie giełdy przez drobnych inwestorów skłania do myślenia kontrariańskiego - a może to właśnie teraz jest dobry moment do kupna?
Moja odpowiedź brzmi - o ile nasza giełda nie zostanie zaorana i ostatecznie wykończona, ten rok powinien przynieść sporo okazji inwestycyjnych. Oby nie zamieniły się one w pułapki.
Dlatego nie chcę namawiać nikogo do prób łapania dołków.
Sam będę trochę podbierał akcje z GPW, jednak wyłącznie za pieniądze, które mogę stracić i liczę się z dużym wahaniem wartości tej części kapitału.
Na naszej giełdzie obserwujemy pewne rozdwojenie jaźni. Z jednej strony całkiem sporo spółek, zwłaszcza o średniej kapitalizacji, radzi sobie znakomicie:
Kliknij w wykres, aby powiększyć |
Kliknij w wykres, aby powiększyć |
Dlatego trzeba być wybrednym i starannie selekcjonować spółki albo zwyczajnie kupić cały rynek na przykład za pomocą ETF-u na WIG20 - ustawiłem się tu po raz pierwszy na K na poziomach kilka procent poniżej obecnych.
Oczywiście w tym momencie na tapecie jest Brexit, którym zajmiemy się w przyszłym tygodniu (referendum 23 czerwca). Zawsze priorytetem powinna być ochrona kapitału - szerzej na ten temat w podcaście.
Wspomniany kapitał bardzo się przyda na przykład wtedy, kiedy ceny akcji będą tak niskie, że nikt nie będzie chciał ich kupować w obawie przed poniesieniem kolejnych bolesnych strat.