piątek, 13 listopada 2015

Kręci się dolarowa ruletka. Kiedy wypadnie 4?

W ostatnim czasie bardzo wiele osób zainteresowało się walutami, a zwłaszcza dolarem. Nie ma w tym nic dziwnego - poprzednio takie poziomy widzieliśmy w maju... 2004 roku.
Fot. freeimages. com
Skoro polska giełda radzi sobie bardzo słabo (WIG20 właśnie spadł poniżej 2000 punktów, głównie ciągnięty w dół bardzo słabymi wynikami kwartalnymi KGHM-u), złoto nadal tanieje, oprocentowanie lokat spada itd., to spektakularny rajd zielonego przyciąga uwagę.

Od startu z poziomu trzech złotych w czerwcu ubiegłego roku do dzisiejszych 3,93 mamy w końcu aż 31% potencjalnego zysku:

Kliknij w wykres, aby powiększyć
W ubiegłym tygodniu wydawało się nawet, że dolar z marszu przebije barierę czterech złotych. Jednak nastąpiło zatrzymanie.

Od strony technicznej dopiero zejście poniżej strefy 3,84-3,85 zł będzie poważnym sygnałem ostrzegawczym dla posiadaczy dolarów i znacznie oddali groźbę przebicia poziomu 4 zł.

Równocześnie fundamenty wskazują, że kolejny test czterech złotych wydaje się bardzo prawdopodobny.


Po pierwsze, wynika to z sytuacji zewnętrznej. Gospodarka amerykańska znajduje się w zdecydowanie lepszej kondycji niż europejska i większość analityków oczekuje podwyżki stóp procentowych w USA już w grudniu. Z kolei wczoraj Mario Draghi oświadczył, że Europejski Bank Centralny jest gotów przedłużyć program skupu obligacji poza planowany wcześniej wrzesień przyszłego roku.

Wyższe stopy w USA oznaczają większą atrakcyjność depozytową dolara, a "dodruk" euro nadal odstrasza od wspólnej europejskiej waluty. Dlatego również jej kurs wobec złotego specjalnie nie rośnie - od dłuższego czasu dominuje trend boczny z niezbyt dużą amplitudą wahań:

Kliknij w wykres aby powiększyć

Co więcej, PiS nie ukrywał przed wyborami, że chce niższych stóp procentowych w Polsce w przyszłym roku. Po wymianie większości składu RPP w styczniu i lutym, bardzo prawdopodobny wydaje się podstawowy poziom stopy referencyjnej NBP obcięty z obecnych 1,5 do 1 procenta.

A jeśli taki ruch nie pobudzi gospodarki, kto wie, czy władza nie przygotuje nam polskiego QE.

Taka perspektywa nie sprzyja złotemu i osobiście nadal zamierzam wykorzystywać wszelkie korekty na walutach do uzupełnienia prywatnych rezerw. Nie traktuję tego jako spekulacji z nastawieniem na określony zysk, tylko raczej jako ochronę kapitału, a walut i tak pozbywam się częściowo w czasie wyjazdów zagranicznych.

Kupuję je głównie za pomocą kantorów internetowych i potem przelewam środki na konta oszczędnościowe do banku. Ciekaw jestem, jakie Wy stosujecie sposoby - zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzach.

Słaby złoty cieszy też pracujących w Wielkiej Brytanii, choć na pewno wielu z emigrantów nie zamierza wracać, przynajmniej w najbliższych latach. Dlatego ta radość może być umiarkowana, zwłaszcza w sytuacji, kiedy koszty życia i ceny nieruchomości w aglomeracji londyńskiej poszybowały mocno do góry.

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Frankowicze czekają na ustawę, która im ulży i zapewne taka powstanie. Tymczasem kurs franka ustabilizował się ostatnio w okolicach 3,90 zł, co wynika z aktywnej gry na jego osłabienie ze strony szwajcarskiego banku centralnego (SNB).

Kliknij w wykres, aby powiększyć
Czy Waszym zdaniem dolar właśnie robi szczyt i kupujący teraz robią podobny błąd do tych, którzy rzucili się na złoto w 2011 roku? Czy może jednak zobaczymy kurs znacznie powyżej czterech złotych? Chętnie poznam Waszą opinię.