Na blogu staram się omijać tematy polityczne. Jednak tym razem muszę zrobić wyjątek, ponieważ PiS planuje ważne zmiany dotyczące giełdy i portfeli inwestorów.
W sobotę posłowie tej partii przedstawili między innymi propozycję nowego podatku bankowego w wysokości 0,39% od aktywów. Podatek miałby objąć banki, ubezpieczycieli i SKOK-i. Natomiast mogą odetchnąć TFI, które tym razem pominięto.
Alternatywnie rozważa się wariant podatku od transakcji finansowych 0,14% (0,07% od instrumentów pochodnych).
Poseł Szałamacha podkreśla, że obydwa jednocześnie nie wchodzą w grę, więc faworytem jest ten pierwszy, ponieważ potencjalnie przyniesie znacznie wyższe wpływy do budżetu (szacunkowo ok. 5 mld zł rocznie).
Dodatkowo podatek od transakcji mógłby doprowadzić do załamania na giełdzie - w 1995 r. za czasów SLD Grzegorz Kołodko wprowadził go w wysokości 0,2%. Po dwóch miesiącach i spadku indeksów giełdowych rzędu kilkunastu procent rząd szybko wycofał się z tego pomysłu.
Dlaczego jest on niebezpieczny?
Gdybyśmy przyjęli dla kontraktów terminowych na WIG20 stawkę 0,07%, to według cen zamknięcia z wczoraj (2135 punktów) do standardowej prowizji rzędu 8-10 zł należałoby doliczyć niemal 30 zł podatku:
2135 x 20 zł x 0,0007 = 29,89 zł.
Poza tym podatek dodajemy dwukrotnie - do transakcji kupna i sprzedaży. To wykończyłoby rynek pochodnych.
Dlatego bardziej realny jest pierwszy wariant - podatku od aktywów bankowych.
Podatek miałby wejść w życie już w 2016 roku (I - II kwartał), a PiS daje sobie 6-8 tygodni po wyborach na konsultacje na temat ostatecznego kształtu tego obciążenia.
Oznacza to zaproszenie do negocjacji i zapewne NBP będzie naciskał na PiS, aby zmniejszyć podatek na przykład do 0,25%.
Argumenty łatwo znaleźć:
1. W tym roku spadają zyski banków (przez pierwsze osiem miesięcy o 11,8% do 10,3 mld zł) i dokręcenie im śruby niekoniecznie przyniesie oczekiwany efekt.
2. PiS opowiada się za polityką niskich stóp procentowych, które stymulują gospodarkę, ale nie służą bankom (i oszczędzającym). Po zmianie składu RPP w 2016 r. możliwa jest kolejna obniżka.
3. Dodatkowo w grze wciąż pozostaje przewalutowanie kredytów hipotecznych. To kolejne obciążenie dla banków, szczególnie dotkliwe dla takich jak Getin czy Millennium (tutaj znajdziecie tabelki z symulacjami podatku). Poseł Szałamacha sugeruje ewentualne ulgi dla słabszych, aby nie trzeba było szukać dla nich dokapitalizowania - ciężko byłoby o chętnych na akcje z emisji ratunkowych.
Wydaje się, że jeśli chodzi o lekkie złagodzenie wersji 0,39% do na przykład 0,25%, coś jest na rzeczy, ponieważ po odkryciu kart przez PiS na poniedziałkowej sesji banki zachowywały się spokojnie, a indeks branżowy WIG-Banki wręcz wzrósł o 0,25% i to w dniu spadków na szerokim rynku.
Możliwe, że spadki liczone od szczytu z 8 maja zdyskontowały już nadchodzące niekorzystne zmiany lub przynajmniej ich dużą część. WIG-Banki po wyrysowaniu dna 24 sierpnia zaczyna wyraźnie odbijać:
Kliknij, aby powiększyć |
Natomiast na pewno wypada cieszyć się, że wybory w końcu odbędą się i zniknie niepewność, której tak nie lubią rynki i inwestorzy. Kiedy opadnie dym, będzie lepiej widać.