niedziela, 6 lipca 2014

Uwaga na złoto. Koniec londyńskiej manipulacji? Pora na dodruk... złotego

Złoto ostatnio nie wywołuje wielkich emocji poza gronem zatwardziałych gold bugów. Tymczasem znamy już odpowiedź na pytanie zadane tu na blogu siedem miesięcy temu:

Tak, była to okazja, całkiem niezła. W przeliczeniu na naszą walutę złoto zdrożało w tym okresie o blisko 5 procent, a mierząc zmianę w USD nawet o ponad 6 procent. WIG stracił 3,5 procent.


Należy jednak zauważyć, że silna fala wzrostowa trwała do połowy marca i opadła, kiedy okazało się, że Putin zatrzymał się (na razie?) na Krymie. 

Kolejny punkt zwrotny pojawił się miesiąc temu, gdy bank Societe Generale w zaskakującej notatce do klientów ogłosił, że co prawda złoto lekko odbije w tym roku do 1272 dolarów za uncję, ale długoterminowo kurs będzie leciał w dół i najpierw spadnie poniżej tysiąca dolarów w 2016 r., aby wylądować w okolicach 825 USD w latach 2017-2019.

Dlaczego uważam notatkę za zaskakującą?

Podawanie takiej ceny docelowej za kilka lat może świadczyć o kompletnym oderwaniu od rzeczywistości - jeśli wróżenie jest takie proste, to czemu rynek po zaledwie kilkunastu dniach po publikacji nie posłuchał SocGen i złoto kosztuje już 1320 USD, zamiast zatrzymać się w rejonie 1272 USD? 

Kliknij, aby powiększyć

Na pewno złotu pomogła afera związana z niemieckimi rezerwami kruszcu, których Amerykanie nie chcą im wydać (nie mają?) oraz śledztwo w sprawie gigantycznych kredytów zaciąganych pod nieistniejące zapasy metali w chińskim porcie Qingdao (sprawa rozwojowa).

Poza tym dość łatwo skontrować SocGen (ang.):



Natomiast istnieje jeszcze inna opcja interpretacji rekomendacji banku, czyli wielokrotnie sprawdzona strategia: "robimy dokładnie odwrotnie do tego, co zalecamy klientom i zarabiamy krocie (a jak nie zarabiamy, to nam państwo dorzuci z podatków)".

Zauważmy, że Societe Generale wchodzi w skład kartelu, który ustala cenę złota na londyńskim fixingu.

Więcej na ten temat znajdziesz w artykule "Kto i jak ustala cenę złota? Znowu afera bankowa?"

Oprócz Francuzów kurs złota "ustawiają" jeszcze Barclays, HSBC oraz Scotiabank. W tym roku z "grupy trzymającej ceny" wycofał się Deutsche Bank.

Istniejący od 1919 roku mechanizm wyznaczania kursów złota polega na tym, że na dwóch telekonferencjach rozpoczynających się o godz. 11:30 oraz 16 naszego czasu banki składają zlecenia w imieniu własnym i klientów tak długo, aż kurs nie osiągnie poziomu równowagi podawanego do publicznej wiadomości.

Taki system budzi wiele kontrowersji i sprzyja nadużyciom, o czym świadczy niedawna kara w wysokości 26 mln funtów nałożona przez brytyjski nadzór finansowy FCA na Barclays. Ówczesny główny trader metali w banku Daniel Plunkett celowo zaniżył kurs złota na fixingu 28 czerwca 2012 roku, aby bank nie musiał wypłacać klientom pieniędzy z wygasających wtedy opcji.

Jak widać, Barclays niewiele przejął się karą nałożoną na bank... 27 czerwca 2012 roku za manipulowanie stawkami LIBOR.

Nic dziwnego, że na anachroniczny fixing posypały się gromy. Dlatego pod auspicjami World Gold Council już jutro w Londynie odbędzie się debata na temat zmiany systemu ustalania kursu złota.

Ta zmiana wydaje się nieuchronna i jej wprowadzenie pozostaje kwestią czasu, co potwierdzają opinie przedstawione przez AFP.

Jaki będzie jej wpływ na kurs złota?

Moim zdaniem pozytywny.

Poza tym dochodzi jeszcze jedna przesłanka fundamentalna w przypadku polskiego inwestora.

Afera taśmowa wcale nie zatrzymała prac przy nowelizacji ustawy o NBP i jak podaje PAP, kontrowersyjna zmiana ma wejść w życie 1 stycznia 2015 roku.

Na stronie 12 projektu znajduje się z pozoru niewinny zapis:

"Proponuje się stworzenie możliwości sprzedaży i kupna dłużnych papierów wartościowych przez NBP także poza operacjami rynku otwartego."

Inaczej mówiąc, istnieje taka opcja, że rząd emituje obligacje, a potem od razu skupuje je NBP, czyli de facto otwiera się furtka do swobodnego drukowania pieniędzy.

Oczywiście obrońca tego mechanizmu naiwnie zakrzyknie, że tak się stanie jedynie w naprawdę kryzysowej sytuacji, a w ten sposób dajemy NBP taką samą broń, jaką posiada EBC czy FED. Jednak czy nagrania polityków i naszego ukochanego bankiera centralnego nie wskazują, że ich intencje mogą być nieco mniej szlachetne, niż wyłącznie troska o stabilność państwa i jego finansów?

Czy nie najważniejsze jest, excuse moi, utrzymanie się przy korycie jak najdłużej za wszelką cenę?

Zamieszanie wzmaga wprowadzenie do obiegu nowych banknotów oraz karuzela stanowisk w PWPW.

Dlatego wiara w złotego zaczyna słabnąć i uważam, że oprócz wciąż nieźle płacących lokat i kont oszczędnościowych w PLN-ach należałoby pomyśleć o dywersyfikacji oszczędności o inne klasy aktywów, czyli złoto, srebro, waluty (może tym razem funty?), ewentualnie kryptowaluty.

Nie, nie sądzę, żeby krach na złotym wydarzył się z dnia na dzień, o ile nie pojawi się kolejny "czarny łabędź" w rodzaju tego, który przyleciał z Ukrainy. Bardziej traktuję taki ruch jako wyprzedzający przed ewentualną realizacją czarnego scenariusza, którego prawdopodobieństwo ostatnio wzrosło.