Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego szykuje specjalny Fundusz Mieszkań na Wynajem, który skupi się na największych aglomeracjach: Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, Łodzi i Trójmieście. W ciągu czterech lat zamierza wydać na ten cel nawet 5 mld zł.
W lipcu Dariusz Kacprzyk, p.o. Prezesa Zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego mówił tak:
- Chcemy, żeby Fundusz stał się katalizatorem zmian na rynku
mieszkaniowym i zwiększenia znaczenia najmu. Dzięki temu, będzie mógł
być efektywnym narzędziem polityki państwa wspierającym wzrost
gospodarczy
Aby nie było wątpliwości kogo będzie wspierał fundusz, przedstawię kryteria zakupu nieruchomości:
" - Fundusz mieszkaniowy będzie inwestować w całe budynki lub klatki schodowe gotowe do zasiedlenia - mieszkania muszą być wykończone i odpowiednio wyposażone (wykluczony „stan deweloperski").
Fundusz nie będzie inwestował w pojedyncze mieszkania.
Przy ocenie inwestycji jednym z kryteriów będzie lokalizacja budynku, dająca możliwość wynajęcia mieszkań.
Preferowane będą inwestycje w małe mieszkania: kawalerki, mieszkania z jedną lub dwiema sypialniami. "
No to już widać po czyjej stronie staje Państwo. Wspieramy deweloperów, a biedakom chętnym do zakupu tanich mieszkań podbijamy ceny i ewentualnie potem możemy coś wynająć.
No dobrze, ale czy te 5 mld zł to dużo czy mało?
Jutro ukaże się obszerny raport NBP na temat rynku nieruchomości w ubiegłym roku. Tymczasem będę posiłkował się danymi banku BRE oraz GUS-u.
We wspomnianych na początku sześciu kluczowych aglomeracjach w 2012 roku oddano w użytkowanie 37 tysięcy mieszkań, a przeciętna powierzchnia mieszkania wynosiła 68 metrów kwadratowych.
Skoro fundusz BGK ma się koncentrować na małych mieszkaniach, więc zajmie się "podbitką" cen na niewielkim wycinku rynku, a za wspomniane 5 mld zł można kupić prawie 17 tysięcy niedużych mieszkań (o ile przyjmiemy średnią cenę w okolicach 300 tys. zł - w Warszawie cena będzie wyższa, w Łodzi niższa).
I teraz pozostaje pytanie, komu i za ile fundusz będzie wynajmował mieszkania? Czy przypadkiem nie okaże się, że politycy i ich rodziny znajdą sobie tanie gniazdka? W końcu bank jest państwowy, czyli należy się naszym wybrańcom narodu, a rodzina musi gdzieś przecież mieszkać, pracować czy studiować. I tu widać idealne rozwiązanie - może to być sieć tanich mieszkań dla dzieci dygnitarzy, które na przykład przyjeżdżają na studia do dużej aglomeracji, albo zaczynają tam karierę zawodową.