środa, 8 maja 2013

Giełdy coraz wyżej. Czy obudzą Warszawę?

Wczoraj byliśmy świadkami kolejnego historycznego rekordu i Dow Jones IA zamknął się po raz pierwszy powyżej 15 tys. pkt.


Fala wzrostowa rozpoczęta w marcu 2009 roku trwa w najlepsze i bardzo ciekawy jest kontrast, o którym pisze Ron Paul: jeśli jest tak super, czemu prawie 50 mln Amerykanów pobiera kupony żywnościowe (food stamps)? A my dodajmy, że przeciętny Amerykanin nie uczestniczy w tym rajdzie (ba, wręcz go nienawidzi) i za bardzo nie chce słyszeć o żadnych akcjach.

Odpowiedzią jest polityka Banku Rezerwy Federalnej i naśladujących jego poczynania innych banków centralnych.

Co prawda ten pusty pieniądz bardzo powoli ożywia gospodarkę, ale za to znakomicie napędza wzrosty indeksów giełdowych. Kiedy możemy spodziewać się zmiany nastawienia przez Fed, albo co równie ważne, kiedy obudzi się Warszawa?


W grudniu ubiegłego roku Bank Rezerwy Federalnej jasno stwierdził, że nie ma ochoty zmieniać swojej polityki, dopóki nie zobaczy bezrobocia na poziomie 6,5 procent.

Ostatnie dane przedstawione w piątek mówią o 7,5 procent. 

Niby został "tylko" punkt procentowy, ale na przykład Morgan Stanley na początku roku wyliczał, że zejście do tego poziomu może zająć nawet 6,5 roku. Czy potrafisz sobie wyobrazić hossę w USA trwającą w sumie 10 lat?

Ja też nie, więc szanse jakieś są.

Nasza rachityczna GPW od początku roku osuwała się i dopiero w ostatnich dniach coś tam drgnęło i lekko odbiliśmy.

Na co czekamy?

Moim zdaniem kluczowy będzie raport w sprawie OFE, który zostanie przedstawiony jeszcze w maju. W rozgrywce chodzi o ponad 270 mld zł, z czego mniej więcej jedną trzecią stanowią akcje.


Stawką jest nie tylko dołączenie do szaleństwa pompowanych rynków zachodnich, e także i przyszłość naszego grajdołka zwanego GPW.