W czerwcu szukaliśmy najlepszego zestawu dla oszczędzającego i zainteresowanych zbieraniem złotówek oferowanych przez banki lojalnym klientom odsyłam do tamtego wpisu.
Polującym na promocje przypominam, że da się jeszcze wyciągnąć co nieco z Banku BPH, a z kolei na Grouponie często pojawiają się niezłe oferty kart kredytowych Citibanku (przykład).
Poza tym trwa awantura o wysokie opłaty interchange i na przykład PKN Orlen proponuje 10-20 gr zniżki za zapłatę za paliwo gotówką na wybranych stacjach (w zanadrzu mamy kartę z Meritum Banku czy do Dobrego Konta w Banku Millennium).
Co do kont oszczędnościowych, wciąż najwięcej płaci Deutsche Bank (8,1% dla kwoty do 10 tys. PLN -praktycznie trzeba trzymać kilkaset złotych mniej).
Z kolei Bank Milllennnium oferuje najlepsze wakacyjne oprocentowanie dla bieżących środków:
Jest to o tyle ważne, że 10 lipca kończy się promocja 6,5% konta oszczędnościowego w BGŻOptima i schodzimy na 5,8% (do 17 września). Swoją drogą, ciekawie liczą tam odsetki:
Dlatego można jeszcze przyjrzeć się kolejnemu bankowi. Toyota Bank proponuje:
W przypadku tradycyjnych lokat poza jednorazowymi promocjami dla nowych klientów panuje wyraźna posucha. Nawet nowy Alior Sync niczym nie zachwycił, bo czy 6,5% na pół roku i to dla kwoty maksymalnej 10 tys. PLN jest czymś nadzwyczajnym?
Co do ofert dla nowych, warto też sobie wszystko dobrze policzyć, na przykład Lokata z Kuponem VII w Idea Banku wygląda na pierwszy rzut oka efektownie:
9%? Świetnie. Tylko pojawia się taki problem - możesz wpłacić maksymalnie 10 tysięcy i na dodatek musisz osobiście pofatygować się na wycieczkę do oddziału i wysłuchać opowieści pracownika. Po tym poświęceniu za miesiąc odbierzesz nieco ponad 60 zł odsetek.
Opłaca się? Na pewno nie wszystkim.
Poszukującym alternatyw proponuję nie korzystać z ofert podmiotów z listy ostrzeżeń KNF, którą lekceważyli teraz zrozpaczeni klienci Finroyal.
Znacznie sensowniejszą opcją są według mnie SKOK-i (przykład lokaty). Tu jednak trzeba pamiętać o drobnych opłatach wstępnych, które dla osób z naprawdę skromnymi środkami oznaczają wątpliwą opłacalność.
Z kolei nieco opadł mój entuzjazm do obligacji korporacyjnych w związku z beztroską nadzoru i zarządów firm, ale ciekawy pomysł w tym segmencie przedstawił Marek. Ciężko sobie wyobrazić, żeby banki nie zapłaciły odsetek od swoich obligacji.
Oczywiście wszystkich zachęcam równocześnie do inwestowania ze świadomością, że możemy stracić kapitał lub jego część. Jeśli nie możesz/ nie chcesz sobie na to pozwolić, nie próbuj.
Sam wiążę pewne nadzieje z pozytywnym zachowaniem GPW w najbliższych tygodniach, a jak będzie? Czas pokaże.
Poza tym w końcu wziąłem się trochę za rynek forex (głównie mikroloty) i po pierwszym miesiącu stopa zwrotu wygląda dość kosmicznie: +17,6% (hint- pszenica). Świetnie, prawda?
Jednak tak naprawdę to realnie raptem 370 zł zarobku, ponieważ akurat 2100 zł było dla mnie kwotą, której nie boję się stracić i nie będę specjalnie tego przeżywał.
Właśnie przez takie miesięczne stopy zwrotu na rynkach lewarowanych ludzie mają wygórowane wymagania wobec rynków kapitałowych, a przecież, gdybym te 17,6% próbował ekstrapolować w przyszłość, to już po siedmiu latach byłoby z tego... 1,7 mld zł.
Zejdźmy na ziemię i korzystajmy z głową zarówno z bezpiecznych, jak i bardziej ryzykownych instrumentów, zawsze starając się chronić kapitał, ale bez nadmiernego strachu, który nadzwyczaj wielu ludziom zamyka drogę do większych pieniędzy.
Poza tym uważam, że zbyt duże zasoby gotówkowe w dzisiejszych czasach mogą być pułapką na oszczędzających i niekoniecznie trzeba szukać jakichś wyrafinowanych inwestycji i być może lepiej na przykład wydać część pieniędzy na fajny urlop, szkolenie, kurs, czy na własną firmę/działalność gospodarczą?