Jak podał dziś na swoim blogu rzecznik prasowy sieci, od piątku Play zaoferuje iPhone'a 4S za złotówkę. No, niezupełnie:
Oprócz tego "PLAY wprowadzi do oferty również iPhone 4 – za złotówkę na start i miesięczna opłata w wysokości 159 zł w umowie na 24 miesiące – oraz iPhone 3GS, za złotówkę na start plus miesięczna opłata 139 zł, również w ramach umowy na 24 miesiące."
Ktoś w to wchodzi?
Sam niestety nie jestem zainteresowany (ironia losu - kiedy mnie na coś spokojnie stać, często mnie to już nie interesuje) i znacznie bardziej ciekawią mnie notowania Apple:
Akurat mi zupełnie wystarcza telefon koreańskiego konkurenta, ale rozumiem też fanów Apple, których pragnienia umiejętnie podsycają marketingowcy firmy.
Zauważmy, że rzekomy telefon za złotówkę tak naprawdę kosztuje nas w najtańszej wersji 24 x 139 +1 zł= 3337 zł, a w najbardziej wypasionej 5257 zł.
Dlatego dopiero znając te liczby i odejmując dwuletnie koszty wystarczającego nam abonamentu możemy podjąć bardziej racjonalną decyzję.
Dla mnie problemu akurat nie ma, bo nie muszę posiadać iPhone'a, ale gdybym koniecznie chciał, zapewne zastanowiłbym się nad ofertą Playa.
Moim zdaniem właśnie tego typu decyzje mają znacznie większy wpływ na stan finansowy przeciętnej osoby niż poszukiwanie lokat z oprocentowaniem wyższym o dwie czy trzy dziesiąte w skali roku.
Oczywiście każdy przypadek jest inny - i jeśli ktoś na przykład tworzy aplikacje do App Store, zapewne chętnie skorzysta z tego typu oferty.
Natomiast lubiący imponować gadżetami muszą wziąć pod uwagę, że za chwilę iPhone spowszednieje, a rachunek (i to spory) trzeba płacić co miesiąc.