W lutym z wielkim medialnym szumem ruszył autorski fundusz inwestycyjny Krzysztofa Rybińskiego Eurogeddon. Pierwsze wyniki nie były zachęcające, ale za to w kwietniu Eurogeddon zostawił konkurencję daleko w tyle i zarobił aż 8,3%.
Oczywiście, niczego to nie gwarantuje, ale wskazuje, że krakanie profesora może mieć potencjał inwestycyjny (zwłaszcza teraz, kiedy UE się ewidentnie sypie jeszcze bardziej).
Niestety, kwota wejścia do Eurogeddonu jest naprawdę zaporowa (dla klienta indywidualnego równowartość 40. tys. euro).
W takim razie zbudujmy własny Eurogeddon.
Zaglądając do karty funduszu znajdziemy zarys strategii funduszu i założenia przyjęte przez profesora:
W miarę sprawny inwestor da radę te tematy sam ogarnąć i pootwierać samodzielnie pozycje na różnych rynkach (na przykład porównując siłę i potencjał trendów na poszczególnych instrumentach), ale mam do tego wszystkiego zasadnicze zastrzeżenie. Gdzie jest plan B? Czyli co się stanie, jeśli rynek zwróci się przeciw nam?
Profesor sobie poradzi, ale inwestujący w fundusz mogą mieć wtedy problem.
Gdyby nie ta zaporowa kwota wejścia, można byłoby bawić się w SL i wyjście po obsuwie o 15-20% od wejścia, ale tu każdy stop będzie bolesny finansowo (umorzenie na -15% to strata ponad 25. tys. PLN dla minimalnej wpłaty).
Dlatego proponuję budowę strategii w sposób, który przedstawię na konkretnym przykładzie dla futures na WIG20 (na najpłynniejszej serii FW20M12).
Akurat znaleźliśmy się teraz na dole krótkoterminowej konsolidacji w trendzie spadkowym i po raz kolejny zatrzymujemy w okolicach 2170 pkt.
Jeśli nastąpi wybicie, próbujemy grać z trendem spadkowym otwierając pozycję powiedzmy przy poziomie 2165 pkt – tak naprawdę patrząc na wykres dzienny, powinniśmy raczej cierpliwie poczekać na zamknięcie co najmniej kilka punktów poniżej tego 2170 pkt lub otwierać w końcówce sesji, gdy zejście jest już dość wyraźne. Jak widać- mamy pewną uznaniowość przy otwarciu pozycji i trochę zależy tu od przypadku.
Jeszcze raz podkreślam –PO wybiciu, nie uprzedzając ruchu rynku.
OK., teraz załóżmy, że zajęliśmy pozycję krótką, ale pytanie za ile?
Na problem spójrzmy z poziomu maksymalnej akceptowalnej straty, którą umieśćmy w zakresie 1,8-2 ATR, czyli w tym konkretnym przypadku może ona wynieść 61-68 pkt + poślizgi cenowe i prowizje.
Przyjmijmy w takim razie, że jest to 70 punktów czyli 700 złotych na kontrakt. Oznacza to, że jeśli akceptujesz w jednej transakcji maksymalną stratę 3. procent kapitału (dość ryzykownie), to powinieneś otwierać pozycje bez dźwigni, czyli 1 kontrakt na 23 tys. PLN (700/0,03) kapitału (ktoś agresywniejszy może na przykład zagrać 700/0,05, czyli 1 kontrakt na już tylko 14 tys. PLN-ale to wymaga bardzo silnego sygnału w przetestowanym systemie). Dlatego wystarczy do brokera wpłacić na kontrakt depozyt + 1500 zł/150 pkt zapasu na wszelki wypadek, a reszta niech czeka sobie na jakimś rachunku oszczędnościowym na rozstrzygnięcie batalii nabijając jakieś tam grosze odsetek.
Nie zakładamy tu daytradingu i próbujemy złapać jeden z naprawdę dużych ruchów, ale coś za coś. Nie jest to dobra strategia dla tych, którzy lubią mieć rację, bo częściej pojawiają się stosunkowo małe straty, a co jakiś czas duży lub wielki zysk (setki i więcej punktów). Procentowo transakcji zyskownych będzie mniej i jeśli komuś taki układ nie pasuje, nigdy nie powinien grać trendowo, ale niech na przykład szuka szczęścia w swingach, skalpach i innych pomysłach (ważne czy z udowodnioną przewagą statystyczną).
W takim razie mamy otwartą pozycję po 2165 i SL po 2233 (2 pkt na prowizje) No i co dalej?
Jeśli rynek zwraca się przeciw nam lub dryfuje (to są najczęstsze scenariusze), nic nie robimy i czekamy czy wybije nam stopa.
Jeśli rynek idzie zgodnie z naszym kierunkiem, możemy (nie musimy rzecz jasna) zastosować piramidowanie (dopisane później- powtarzam, na każdy kontrakt trzeba mieć przygotowany depozyt + zapas ok. 150 pkt).
Kolejny kontrakt/-y możemy otworzyć po przejściu ATR-a, czyli na 2131. Wtedy automatycznie zmieniamy stopy dla poprzedniej pozycji i jest on wspólny dla całości - niech będzie to 2196 (przy dwóch ryzyko wzrasta do 3 ATR, czyli około 1000 złotych, co trzeba uwzględnić na całym kapitale).
Procedurę można powtórzyć po kolejnym ATRze, czyli poniżej 2100 pkt.
A gdzie zamykamy całość?
Proponuję aktualizować Trailing Stop co sesję po jej zamknięciu i utrzymywać poziom wyjścia w zakresie 1,8-2 ATR, ewentualnie obserwować formacje/wskaźniki odwrócenia trendu i wtedy zacieśnić stop, ale NIGDY arbitralnie samodzielnie nie zamykać i pozwolić to zrobić rynkowi.
Czy to się opłaca?
Nie za każdym razem.
Na polskim rynku futures taka strategia zadziałała kilka razy bardzo ładnie, ale (uwaga!) głównie w trendach spadkowych (na panice leci bardzo szybko i efektownie) i dlatego o niej wspominam. Granie na trendy długoterminowe pod górę na polskich futures jest zdecydowanie bardziej skomplikowane.
Podobne rozumowanie proponuję przeprowadzić dla innych instrumentów Eurogeddonu i zauważmy, że zamiast pary EUR/USD prościej nam będzie zagrać USD/PLN (na GPW są promocyjne prowizje na kontrakty walutowe) z odpowiednim ustaleniem SL i wielkości pozycji.
Powodzenia.
PS
Jak to wszystko miałoby się rozwalić, nie wierzyłbym w BGK jak profesor Rybiński, tylko wolałbym mieć trochę waluty, złota, parę praktycznych umiejętności i wsparcie rodziny...