Jednym z hitów weekendu jest informacja z Bloomberga, że fundusz emerytalny Uniwersytetu Teksańskiego z siedzibą w Austin dokupił złota za 500 mln dolarów i łącznie ulokował w fizycznych sztabkach niemal miliard dolarów. Dokładnie trzyma w skarbcu w Nowym Jorku sztabki o wadze 664 300 uncji (holy s***).
Po stanie Utah, który w marcu uznał złoto za środek płatniczy obserwujemy kolejny wyłom, świadectwo spadającej wiary w dolara i "fiat money" jako idei.
Za decyzją funduszu emerytalnego stoi Kyle Bass, który mówi coś z czym nie sposób się nie zgodzić, że w przeciwieństwie do dolarów czy jenów złota nie da się tak łatwo dodrukować.
Ironią tej historii jest fakt, że uniwersytet kupił złoto, a przecież jeszcze kilka lat temu mainstream naukowy uznawał aurum za kłopotliwy i nieprzydatny relikt dawnych czasów.
Jednak w tym całym podnieceniu warto zdać sobie sprawę, że aktywa funduszu wynoszą łącznie 19,9 mld dolarów i złoto stanowi tylko 5% całego portfela. Nie ma co się tak ekscytować.