W tym tygodniu na GPW zadebiutował ETF Lyxora (ticker ETFW20L), który ma odzwierciedlać ruchy indeksu WIG20. Nadal nie do końca jasna jest sprawa wypłacanych dywidend oraz co dokładnie ten Lyxor posiada (nie są to wcale akcje 20. spółek z indeksu, jakby się mogło wydawać).
Z tego powodu nie dziwi, że toczy się dość ożywiona dyskusja na temat instrumentu znanego na bardziej rozwiniętych rynkach od wielu lat (na przykład tutaj czy tu). Jednak wydaje mi się, że w tych technikaliach nieco zginął sens posiadania tego ETFu w portfelu.
Jeżeli będzie on faktycznie odzwierciedlał zachowanie indeksu WIG20 z odchyleniem +/- 0,5% na przestrzeni roku, będzie wiadomo, że to działa. Na razie jednak po kilku dniach notowań proponuję, żeby nowy produkt testowali na sobie inni.
Poza tym nie wiem czy Twoim celem jest dokładne odwzorowywanie zachowania indeksu WIG20, czy może raczej powiększanie kapitału i wartości portfela?
Dla mnie odpowiedź jest oczywista.
No i wracamy do punktu wyjścia, czyli przyjętej strategii.
Niektórzy naiwnie sądzą, że dywersyfikacja przez zakup 20. najistotniejszych spółek zapewni im długoterminowo satysfakcjonującą stopę zwrotu przy zmniejszonym ryzyku.
Na pewno?
Pojawia się pytanie: jak długo trzeba czekać?
5 lat?
12 lat?
A może 21?
Niestety, ETF nie jest czarną skrzynką do której wrzucisz w dowolnym momencie swoje oszczędności i wystarczy, że poczekasz odpowiednio długo, a na pewno dostaniesz swoje pieniądze z powrotem z odpowiednim zyskiem przewyższającym co najmniej o kilka punktów procentowych rocznie zwykłe lokaty. Wierząc w mantrę doradców finansowych ułożoną przez Jeremy’ego Siegla (szkoda, że nie słucha swojego przyjaciela Roberta Shillera - naprawdę łebski facet, stworzył na przykład znany indeks cen nieruchomości), że akcje są najlepszą długoterminową inwestycją pod warunkiem, że damy sobie odpowiedni czas. Po ostatniej straconej dekadzie w USA zaczął coś bąkać o 30 latach, zamiast poprzednich 10.
Nie wystarczy też samo uśrednianie przez kupowanie za równą kwotę w równych odstępach czasu – fajnie by było tak zarabiać, zgadzam się.
ETF na WIG20 potraktuj jako kolejny dostępny inwestorowi instrument i nic więcej, ani mniej. Bardziej powinni zapewne pocić się niektórzy zarządzający polskimi funduszami akcji, którzy będą mieli problem, o ile klienci zorientują się, że ktoś ich czasem robi w balona i każe sobie płacić nie wiadomo za co (głównie za wiarę zarządzającego, że ma ładniejszą szklaną kulę i jest lepszym wróżbitą od innych ).