Każdy inwestor dałby wiele, gdyby udawało mu się regularnie osiągać ponad 10% rocznie. W końcu zaczynając od 50 000 zł teraz, po 22 latach przekroczyłby milion zakładając, że uda mu się wykręcać 15% rocznie bez obsuw (taki mały, zasadniczy niuans: „bez obsunięcia kapitału”). A co powiecie w takim razie na obligacje na 17% rocznie?
Brzmi nieźle.
Wypadałoby tutaj krótko wyjaśnić czym w ogóle jest obligacja. To nic innego jak pożyczka, taka sama jak kredyt w banku. Zamiast jednak pożyczać pieniądze w banku, emitent zwraca się do innych uczestników rynku, którzy w zamian za ponoszone ryzyko otrzymują odpowiednie wynagrodzenie (więcej podstaw tutaj).
Wiadomo, że najniższe ryzyko niesie za sobą państwo i z tego powodu najniżej oprocentowane są obligacje skarbowe.
Znacznie trudniej ocenić jest ryzyko obligacji komunalnych i korporacyjnych – szczególnie tych drugich (z tej niepewności korzystają agencje ratingowe, które za $$$ wystawiają odpowiednie cenzurki).
W Polsce obowiązywał dotąd model rynku finansowego takiego jak w Niemczech, czyli większość rynku obsługiwały banki. Dopiero od niedawna łatwiej dostępne stały się papiery dłużne przedsiębiorstw - wcześniej osiągalne głównie dla bogatszych klientów banków, także ze względu na wysokie nominały.
30 września 2009 roku z wielką pompą ruszył rynek obligacji Catalyst i po tych kilku miesiącach trudno mówić o jakimś oszałamiającym sukcesie – wystarczy rzucić okiem na obroty w piątek, żeby dostrzec, że wciąż mówimy o wczesnej fazie rozwoju. Mimo wszystko liczę, że za 2-3 lata będzie tam można sensownie lokować część kapitału.
No dobra, a gdzie są te obligacje na 17%?
Oferuje je deweloper Green House Development i na pozór wygląda to superatrakcyjnie: 17% za rok brzmi doskonale.
Trzeba jednak dokładniej przeczytać dokument informacyjny spółki, żeby zrozumieć skąd wzięło się tak wysokie oprocentowanie.
Spółka istnieje bardzo krótko i raptem zbudowała dotąd dwa bloki – jeden w Ożarowie Mazowieckim, a drugi na warszawskim Bemowie. Aktualnie buduje trzeci w Błoniu, czyli to naprawdę mała firma.
Poza tym wykazała niewielką stratę za 2008 jak i 2009 rok oraz brak majątku (aktywa trwałe 0 zł, łączny majątek 36 268,84 zł – mogę ich przebić bez trudu:).
Podejrzewam, że zniechęca to banki do finansowania inwestycji i stąd pomysł z rynkiem Catalyst oraz emisja aż za 1,8 mln zł („aż” w stosunku do posiadanych aktywów).
Co w takim razie jest zabezpieczeniem obligacji? Umowa cywilna z dwoma wspólnikami spółki Adamem Sadowskim oraz Dariuszem Grabowskim.
No cóż …
Mój werdykt – wolałbym papiery dłużne Ganta, gdyby nie fakt, że są one na dwa lata, a ja jestem wciąż zwolennikiem rosnących stóp procentowych w średnim i dłuższym horyzoncie czasu.
Green House Development po prostu musi oferować takie oprocentowanie przy tak wysokim ryzyku i kto wierzy, że uda się im zrealizować plany i spłacić obligatariuszy, niech kupuje ich obligacje. Ja dziękuję.