KNF od wielu miesięcy szykowała rekomendację T, która powinna ochłodzić koniunkturę na rynku nieruchomości. W myśl jej założeń banki nie będą mogły udzielać kredytów hipotecznych powyżej 5 lat na więcej niż 80% wartości nieruchomości, czyli jeśli będziesz chciał kupić mieszkanie za 300 000 zł, będziesz musiał pokazać swoje 60 000 zł.
Drugie ważne założenie projektu stanowi maksymalny próg 50% dochodów dla osób zarabiających średnią krajową i mniej, który oznacza górny pułap wydatków na obsługę kredytu hipotecznego (rata, ubezpieczenie itd.).
Właśnie poszła w świat informacja, że KNF prawdopodobnie przegłosuje rekomendację T na najbliższym posiedzeniu 9 lutego i już w tym roku banki zmienią warunki udzielanych kredytów.
Wnioski są dla mnie oczywiste- jeśli chcesz/musisz kupić mieszkanie i nie masz tych 20% wkładu, a bank chce ci dać kredyt, dobrze się nad tym teraz zastanów, tym bardziej, że rząd dotuje mieszkania w programie „Rodzina na swoim”. Bierze w nim udział kilkanaście banków i tu znajdziesz ranking sporządzony przez Marcina Krasonia z Open Finance kilka dni temu. W każdym razie najlepiej poprzeglądać oferty wielu banków, nawet zaczynając od internetu i fizycznie do nich powędrować, ponieważ każdy indywidualny przypadek jest odmienny, a na dodatek każdy bank ma jakieś tam swoje inne wyliczenia zdolności kredytowej itd.
Z drugiej strony osoby z gotówką pewnie się ucieszą, ponieważ oznacza to, że ceny nieruchomości znajdą się pod presją z powodu spowolnienia gospodarczego i trudniejszego dostępu do łatwego pieniądza. Można sobie spokojnie zbierać pieniądze i czekać aż deweloperzy zmiękną, choć na takie przeceny jak w USA czy Hiszpanii nie mamy raczej co liczyć.
A tymczasem banki pewnie szykują reklamy kredytów hipotecznych wykorzystując marketingowy efekt oferty ograniczonej czasem, czyli wejściem w życie rekomendacji T.