Jeżeli faktycznie jesteśmy świadkami odwrócenia się średnioterminowego trendu spadkowego dolara na wzrostowy, trzeba przygotować się na prawdopodobne spadki na giełdzie i szukać innych sposobów zarabianie niż akcje czy fundusze akcyjne.
Tych spadków na giełdzie wciąż nie możemy być pewni, ale sam dolar wygląda już zdecydowanie bardziej obiecująco i najlepiej będzie jeśli przebije średnią 200 SMA na parze euro/dolar (poniżej 1,42).
Silny dolar przynosi kłopoty „emerging markets” i widać je na złotym – stąd w portfelu znalazł się ponownie fundusz UniDolar Obligacje. Można też po prostu wejść na Forex i zagrać long na parze USD/PLN czy na kontraktach walutowych dostępnych na GPW albo zwyczajnie kupić trochę zielonej makulatury w kantorze.
Zanim rozstrzygniemy dylemat z akcjami (możliwa jeszcze jedna falka wzrostowa dla zmyły, nawet i do 2600-2700 pkt na WIG20, pod warunkiem przebicia 1121,44 na S&P 500) i ewentualne szorcenie na futures czy grę na spadki kupując opcje put/wystawiając call, poszukajmy jeszcze jednej alternatywy.
Wiadomo, że na blogu eksperymentuję z przeróżnymi inwestycjami i pora przeprosić się z certyfikatami Raiffeisena. Ostatnia przygoda z pszenicą zakończyła się pozytywnie – gorzej było z akcjami w ostatnich dniach, ale o tym jutro.
Tym razem czekałem z niecierpliwością co zrobi dziś ropa naftowa po wczorajszym wystrzale. Liczę, że będzie dalej spadać – Prechter nawet wieszczy 10 dolarów za baryłkę (jeśli mówisz: niemożliwe, w 1999 roku widziałem cenę nieco ponad 11).
Na jutro planuję kupno 10 certyfikatów RCSCRAOPEN (uwaga ropa Brent z Londynu, nie z Nowego Jorku)– i to już jest agresywna zagrywka, bo certyfikat zarabia jeśli ropa słabnie, a dodatkowo efekt wzmacnia osłabianie się złotego. W tej chwili oceniam potencjał zysku na minimum 20%, ale jakby prognozy Prechtera sprawdziły się, to nawet nie ma co sobie na razie marzyć.
Stop-loss ustawię w okolicach 255 zł, czyli biorę pod uwagę wtopę około 500 zł, trochę ponad 1% kapitału.