Kilka dni temu napisałem coś takiego:
„ Klasycznie wybicie z trójkąta powinno wystąpić gdzieś w zakresie od połowy do 2/3 jego długości i zwykle jest ono kontynuacją trendu. Oznacza to, że jesteśmy tuż przed rozstrzygnięciami. Gdyby faktycznie wybicie poszło górą (zgodnie z trendem od lutego), WIG20 miałby szansę na dotarcie do 2450-2500 pkt.
(…) należy poszukać sobie płynnej spółki, a raczej kilku spółek znajdujących się w podobnej konsolidacji jak WIG czy WIG20, ustawić dość bliskiego stop-lossa i czekać czy faktycznie pójdziemy w górę. To dość fajna formacja dla spekulanta akcyjnego, bo jest krótkoterminowa i szybko znamy wynik.”
No i co tu mamy? :
Do wyboru, do koloru. Jak ktoś chce, może widzieć wybicie z trójkąta, albo z lekko koślawej chorągiewki. Co najważniejsze, obroniliśmy trend wzrostowy rysowany od przełomu zimy i wiosny.
Z punktu widzenia AT, powinniśmy dojechać na WIG20 do co najmniej 2400 powielając ruch S&P 500, który powinien co najmniej zahaczyć o 1100 pkt, a kto wie czy nie pójdzie na 1250, ostatnio widziane przed Lehman Brothers?
A jak wyglądają fundamenty? Identycznie jak kadra Stefana Majewskiego. Na razie technika pokonała fundamenty i możemy sobie policytować dokąd dotrze WIG20. 2400, 2500, 2800? Kto da więcej?
Komu za mało, powinien przeczytać sobie raczej raport DI BRE niż analizę Wojciecha Białka.
Sam - jak każdy szewc chodzę bez butów i czekam na PGE, lekko zbierając gotówkę. Myślę, że zmobilizuję zasoby w przedziale od 15 do 20 tysięcy złotych, a na pytania co zrobię później nie odpowiem, bo po pierwsze nie znam skali redukcji.