Od dawna nie interesują mnie kredyty i jedyny jaki trzymałem przez jakiś czas w rezerwie to był kredyt odnawialny. Jednak zamiast kredytu odnawialnego polecam trochę dyscypliny i stworzenie funduszu awaryjnego / bezpieczeństwa odpowiadającego co najmniej trzykrotności naszych miesięcznych wydatków - im mniej stabilne nasze przychody, tym większy powinien być fundusz.
Tymczasem, kiedy zupełnie przypadkiem rozmawiam z różnymi osobami na tematy związane z pieniędzmi najczęściej ich sposobem na finansowe problemy jest kolejna pożyczka z banku czy ewentualnie zakup na raty.
W sumie to takie kuszące – bombardują nas reklamy milionów produktów i któryś w końcu trafi do naszej podświadomości, czy nam jest potrzebny, czy nie. Z kolei nikt nie lubi czekać i oszczędzać pieniędzy, więc sięga po kredyt gotówkowy.
O ile rozumiem, że ktoś bierze kredyt hipoteczny na zakup mieszkania czy domu, bo nie jest w stanie w ciągu kilku lat zebrać tych pieniędzy samodzielnie, czy też kredyt wykorzystuje do inwestycji, to zwracam uwagę, że kredyt gotówkowy w większości przypadków nie tylko świadczy o naszej niedojrzałości, ale na dodatek słono kosztuje.
Przykładowo największy bank detaliczny PKO BP kusi kredytem, który nazwał „Max Pożyczka, Mini Rata”. W oczy rzuca się 6,99%. 7% wygląda całkiem nieźle.
Niestety tak naprawdę reklamowana pożyczka dla 3000 zł na rok ma rzeczywistą roczna stopę oprocentowania w wysokości … 28,23%.
To fantastyczny biznes dla banku. Każdy inwestujący na giełdzie chciałby osiągać takie zyski co roku i banki śmiało maja nadwyżkę na rezerwy tworzone na niesolidnych klientów oraz dla takich marud, które chcą po 6% netto za lokaty (tyle daje na czysto wciąż lokata optymalna w Open Finance i lokaty w Eurobanku odpowiednio ustawione kwotowo – np. 2100 zł na tydzień czy 240 zł na 2 miesiące).
Nie ma co chyba nawet pisać o Providencie, gdzie dzięki ubezpieczeniu i opłacie pobieranej od klienta za wizytę u niego w domu (sprytny kruczek) i odbiorze gotówki przez pracownika RRSO może przekraczać na przykład 100% (można się pobawić kalkulatorem na ich stronie).
O Providencie wiedza wydaje się powszechna, że przeznaczony jest dla desperatów. Inaczej sprawa ma się z bankami.
Za dobrze oprocentowane depozyty płacą klienci biorący kredyty. Stąd nie dziwi mnie 27 czy 30% RRSO w Eurobanku.
Tymczasem spróbowałem przez chwilę wczuć się w osobę, która szuka kredytu gotówkowego z najniższym oprocentowaniem (kredyt hipoteczny jest jeszcze tańszy, ale tu pomijam go) i ku mojemu pewnemu zaskoczeniu liderem prawdopodobnie jest … Polbank i jego Kredyt na Miarę. Skąd zdziwienie? W porównaniu z konkurencją Polbank oferuje wysokie oprocentowanie depozytów, więc teraz pewnie podkręcą wynik finansowy dodatkowymi opłatami i prowizjami.
Przykładowo 8000 zł na rok jest oprocentowane w rzeczywistości 12,58% wliczając marżę i ubezpieczenie. Szczerze mówiąc nie wgłębiam się w temat, bo dla mnie i te 12,58% wydaje się zdecydowanie za dużo, ale jak już ktoś musi pożyczać niech stara się to robić z głową i zacznie od sprawdzenia kredytu odnawialnego w swoim głównym banku, a potem ewentualnie Polbanku.