czwartek, 26 marca 2009
Ile lokat trzymać w portfelu?
Niedawna sytuacja, gdy lokaty dawały oprocentowanie rzędu 10 i więcej procent rocznie przy prognozowanej inflacji około 4% wydawała się bajką. Niestety znalazła się łyżka dziegciu w tej beczce miodu i na przykład na początku stycznia założyłem lokatę roczną na 9,5%, zadowolony z dobrego posunięcia, a tymczasem cały zysk z odsetek został wyzerowany przez spadek złotego do euro.
Zakładam, że długoterminowo, w perspektywie kilku lat przejdziemy jednak na euro, więc już na stałe znajdzie się w portfelu pozycja pod nazwą euro. Nadal istnieje obawa o stabilność systemu finansowego, więc za 1% rocznie netto nie mam zamiaru ich pożyczać bankom. Na razie kwota jest nieduża, ale później pomyślę nad tym, gdzie trzymać te środki.
Przy spadających stopach procentowych banki będą ciąć procenty z lokat i premia za trzymanie pieniędzy u nich nie wydaje mi się obecnie zbyt atrakcyjna. Owszem, będę przedłużał kolejne depozyty (większa operacja pod koniec maja), ale ich udział procentowy w portfelu będzie z pewnością spadał. Strategia ”cash is the king” wciąż nie traci aktualności, ale gotówka niekoniecznie musi leżeć w banku.
Drugim elementem, którym zastępuję część lokat jest złoto. Ze względu na dość wysoką cenę i ograniczoną płynność kruszcu trzeba tutaj zachować rozsądek i po prostu w miarę przyrostu portfela będę starał się utrzymywać jego wielkość w okolicach 10% całości kapitału.
Myślałem też nad srebrem, ale ze względów praktycznych (zajmuje sporo miejsca) pozostanę przy fizycznym złocie, choć nie ukrywam, że czasem jakąś blaszkę sobie dobiorę (w tym tygodniu 5 x 65. Rocznica Powstania w Getcie Warszawskim – moneta kosztuje około 50 zł, a kruszec wart mniej więcej 40).
Wracając do pytania tytułowego, lokaty powinny mniej więcej stanowić 20-50% portfela - można uznać, że roboczo przyjmijmy, że twój wiek określa ten procent.
W tej chwili przeżywamy jednak czasy kryzysu i wygląda to tak, że scenariusze dla posiadaczy depozytów są dość kiepskie. Jeśli wszystko będzie wracać do normy, to dostaną te swoje kilka procent, ale w tym samym czasie na przykład ceny akcji będą znacznie wyższe niż obecnie.
Z tego powodu dziś kupiłem kilka niewielkich pakietów akcji takich jak Warfama, Famur czy New World Resources oraz Mieszko (szerzej napiszę o nich jutro oraz podam końcowy zysk z Millenium).
W drugim wariancie lokaty nic nam nie dadzą, bo albo złoty znowu zacznie tracić, albo nastąpi kolejna faza kryzysu z trudnymi do przewidzenia skutkami, albo zwyczajnie skoczy inflacja zjadając cały początkowo atrakcyjny profit.
Podsumowując, uważam, że lokaty tak, ale za mniejszą część portfela, bo jeśli wszystko przebiega według jakiegoś cyklu to powinno to wyglądać tak:
1. akumulacja gotówki
2. akumulacja akcji
3. zakup nieruchomości
4. kasowanie zysków.
Ja powoli przechodzę do stadium nr 2, ale z ubezpieczeniem w postaci walut i złota.