wtorek, 17 lutego 2009
Co robić z walutami? Kupować, sprzedawać, czekać?
Wszyscy gramy na walutach. Jeśli nawet nie kupujesz euro, to spekulujesz, że złoty się wzmocni.
Patrzę na to szaleństwo z zakłopotaniem, bo zostałem bez nawet jednego euro czy franka, a pociąg odjeżdża coraz szybciej. Szczerze mówiąc, do tej pory patrząc na spadki złotego uważałem, że to jest nieco irracjonalne w jakim tempie to się dzieje, szczególnie od 6 stycznia, gdy nagle równocześnie ostro zaczęła lecieć giełda i złoty, a teraz już mamy prawdziwy rollercoaster.
Nikt nie wie dokładnie, gdzie się jazda zatrzyma, ani czym skończy. Siedzenie na samych PLNach jest jednak zbyt stresujące i z dużą niechęcią MUSZĘ kupować walutę broniąc się przed deprecjacją swoich pieniędzy. Zaczynam od franków na swoje prywatne konto, w przyszłym tygodniu wrzucam do portfela appfunds trochę euro i tak będę musiał robić co parę dni aż nie ustabilizuję portfela. A czemu nie wszystko od razu? Nie jest to spekulacja, tylko defensywne zagranie, więc przez rozłożenie w czasie nie trafię w szczyt.
Wręcz zmartwię się, jeśli na tym będę zarabiał, bo przecież topnieje mi wartość niemal wszystkich innych aktywów.
Do tej pory miałem zamiar kupić sobie (poza tym portfelem) jakąś złotą monetę w najbliższych dniach, ale taki błąd z kompletnym brakiem dewiz przytrafił mi się nieco przez przypadek, ale też czekanie na korektę. Najpierw liczyłem na 3,8 za euro, potem 4,2 i ciągle odjeżdżało coraz wyżej.
Trochę też łudziłem się, że wpływy z klikanych reklam AdSense będą rosły tak jak do tej pory – tymczasem po dobrym styczniu, a właściwie jego pierwszym tygodniu, luty to dramatyczny spadek porównywalny do spadku sprzedaży mieszkań u deweloperów (mimo rosnącej oglądalności bloga). Kryzys.
A co z ludźmi, którzy już są zapakowani w waluty? Czekałbym spokojnie aż minie ta zawierucha i nawet dobrał, a jak ktoś spekuluje, to najrozsądniej mieć jakiegoś stopa i nie szukać szczytu.
Nie podoba mi się, że Polska znalazła się w oku cyklonu i lekko wkurzony jadę do kantoru. Wolałbym wydawać pieniądze na co innego niż na też w sumie niezbyt wiele realnie warte papierki.