Ropa naftowa wystrzeliła zanim zdążyłem wsiąść do pociągu i certyfikaty RCCRUAOPEN wczoraj zdrożały ponad 25%. Miałem temat już zarzucić, ale zerknąłem przez chwilę na spółki związane z tym sektorem. Zaciekawił mnie Lotos, dokładniej coś takiego:
Tak trochę na siłę (tylko dwa punkty zaczepienia) znalazłem wczoraj przełamany trend spadkowy średnioterminowy. Walorek chodzi w prostokącie mniej więcej 11,8-12 do niecałych 13,4 zł (na wykresie świecowym nawet do 13,6 zł).
Zatem taktyka wydaje się dość prosta –wziąłem dziś na open po 12,45, stop nieco poniżej 12 zł, czyli strata z prowizjami może wynieść jakieś 55-60 gr na akcji, potencjalny zysk (przynajmniej na razie) to może być mniej więcej 90 gr za akcję. Zysk/ryzyko jakieś 1,5, czyli nic szczególnego, ale jednak ten prostokąt na szczęście u góry wygląda mocno wątpliwie, więc istnieje szansa, że zwyżka może trwać dużo dłużej.
Szczerze mówiąc aż tak długo się nie zastanawiałem nad tą transakcją, bo chodzi raptem o 1000 zł, więc zarówno zysk jak i strata będą miały raczej niezbyt wielki wpływ na portfel, ale wiadomo, że miło byłoby zacząć nowy rok od zarobku.
K 80 x 12,45 zł= 996 zł+5 zł prowizja. Razem 1001 zł
Poza tym wczoraj, czyli 5.01 założyłem jeszcze jedną lokatę roczną w SKOK-u za 5400 zł na rok oprocentowaną na 9,5 %. Zrolowałem w ten sposób lokatę półroczną z lipca za 3 000. Odsetki wyniosły ponad 85 zł (dla równego rachunku zaokrągliłem je do tylu). Dorzuciłem 115 zł oszczędności oraz 2200 zł z Eurobanku. Gdybym nie miał tej poprzedniej lokaty w SKOKu to pewnie założyłbym sobie przez internet bardzo podobną przez Open Finance w Noble Bank. 9,4% na rok to naprawdę nieźle i nie trzeba pałętać się po dworze na takim mrozie. Teraz ze spokojem czekam na cięcia stóp procentowych przez RPP (pierwsze jeszcze w styczniu) i spadek oprocentowania depozytów.
Portfel jest za bardzo doważony lokatami, lecz już w lutym i marcu kończą się kolejne, więc na pewno środki z nich zostaną częściowo wyciągnięte na inwestycje.