W procentach wygląda to naprawdę imponująco, ale to raptem powrót w okolice 2400 z początków października. Tak zupełnie sobie luźno zgaduję, że w przyszłym tygodniu możemy jeszcze raz zrobić krach i bum, bo mi tego brakuje do układanki, a potem zacząć wspinaczkę po ścieżce strachu. Na razie jest to mocno ryzykowna hipoteza, ale posiadacze gotówki powinni uważnie się przyglądać giełdzie, gdy WIG20 spadnie w rejon 1700, a WIG poniżej 26 000 punktów. Jest pewna szansa na zarobek, ale nikogo nie namawiam do łapania spadających noży za szybko. Lepiej poczekać czy ta linia wytrzyma.

Aha i taka uwaga techniczna – na stooq.pl są czasem błędne dane i wykresy, proszę sprawdzać w innych źródłach.