Wielu ludzi wzoruje się na Warrenie Buffecie i często się na niego powołuje.
Najbogatszy inwestor świata rodem z Omahy rozpala wyobraźnię ludzi od tak bogatych jak Roman Karkosik do tak biednych jak student z tysiącem złotych.
Wszyscy szukają inspiracji i rad.
Oczywiście ulubionym modelem jest postępowanie zgodnie z zasadami ustalonymi przez Benjamina Grahama w książce „Inteligentny inwestor”. Kierując się nimi i zdrowym rozsądkiem Warren doszedł do swojego olbrzymiego majątku.
Nie mam zamiaru teraz wyważać otwartych drzwi i pisać o tych regułach. Na pewno kto nie czytał jeszcze tej książki, powinien po nią sięgnąć.
Trzeba jednak pamiętać, że inwestowanie w taki sposób wymaga dużo pracy i wysiłku, a i tak nie zawsze daje gwarancję powodzenia.
Większość ludzi albo jest zbyt leniwa, nie posiada umiejętności czy kapitału, albo nie ma czasu na tak złożoną analizę fundamentalną.
Co radzi w takim razie Warren Buffett?
W najnowszym numerze pisma "Fortune" w wywiadzie z WB znajdujemy fragment:
“What advice would you give to someone who is not a professional investor? Where should they put their money?
- Well, if they're not going to be an active investor - and very few should try to do that - then they should just stay with index funds. Any low-cost index fund. And they should buy it over time. They're not going to be able to pick the right price and the right time. What they want to do is avoid the wrong price and wrong stock. You just make sure you own a piece of American business, and you don't buy all at one time. “
Tłumaczenie (bez autoryzacji ;) na polski :
„Jaką radę dałby Pan komuś, kto nie jest zawodowym inwestorem ? Gdzie powinien on lokować swoje pieniądze ?
- Cóż, jeśli nie masz zamiaru być aktywnym inwestorem – a naprawdę niewielu powinno tego próbować- powinieneś trzymać się funduszu indeksowego. Dowolnego funduszu indeksowego o niskich kosztach. Powinieneś stopniowo dokupować. Nie jesteś w stanie wybrać właściwej ceny i właściwego momentu kupna. Chcesz uniknąć złych cen i złych akcji. Upewnij się tylko, że posiadasz kawałek amerykańskiego biznesu i nie kupujesz wszystkiego na raz.”
Bardzo się cieszę, że w dużej mierze mam identyczne spojrzenie z takim autorytetem, jakim jest Warren Buffett.
Zdecydowałem się właśnie kupować fundusz quasi-indeksowy w postaci certyfikatów UCW20AOPEN. Idzie na razie opornie, bo ciągle stoję na k i nic nie wpadło do koszyka, ale nawet bez tego wywiadu z Fortune, miałem zamiar już wcześniej dokonać małej modyfikacji swojej taktyki.
W maju kupię część po cenie rynkowej w okolicy lokalnego dołka, a drugą częścią będę łapać dalej dno. Nie jest też tak prosto jak się wydaje.
Buffett wyraźnie mówi o gospodarce amerykańskiej, a ja kupuję polskie firmy.
W ramach pewnej dywersyfikacji na pewno w czerwcu spróbuję skorzystać z certyfikatów Raiffeisena i wziąć nieco indeksu DJ Euro STOXX 50 lub niemieckiego DAXa (pdf 800kB).
Niestety nie mam na razie możliwości taniego zakupu amerykańskiego S&P 500. Owszem, przy dużej kasie można wykorzystać Forex, ale dla mnie to za duża dźwignia i nie chodzi mi o spekulację.
Innym zagrożeniem jest sama nasza giełda, która kombinuje coś ze zmianą indeksu WIG20 na WIG30. Nie wiem czy nie będę wtedy musiał też przenosić się (i np. płacić podatku) z certyfikatów na inne instrumenty.
W każdym razie Warren Buffett przekonał mnie ostatecznie, że przy małych kapitałach najskuteczniej jest systematycznie dokupować indeks i nie tracić energii na analizę pojedynczych spółek.
Lepiej ją przeznaczyć na podnoszenie kwalifikacji, zwiększanie źródeł przychodów czy efektywne oszczędzanie.