Jeszcze w zeszłą środę kierownictwo Bear Stearns zapewniało, że wszystko gra, a wartość księgowa 1 akcji wynosiła 84 dolary.
Tymczasem w niedzielę JP Morgan zapłacił za nie po 2 dolary za sztukę.
W takim razie patrząc na ceny akcji pozostałych firm z sektora finansowego w USA , możemy postawić wielki znak zapytania czy są one rzeczywiście tyle warte, ile wskazuje ich cena na giełdzie w Nowym Jorku.
Wczorajsza frenetyczna zwyżka w drugiej części sesji na Wall Street wyglądała mocno podejrzanie.
Dziesięcioprocentowy skok ceny akcji JP Morgan ma wskazywać, że firma wykonała świetny ruch i tanio przejęła znakomity bank, a nie, że wraz z Rezerwą Federalną ratowała bankruta przed upadkiem.
Sytuacja wygląda bardzo źle, bo Amerykanie nie chcą pogodzić się z rzeczywistością i dalej próbują malować śnieg na zielono, żeby ludzie uwierzyli, że na rynku zapanowała wiosna i wyrosła świeża trawka.
Dzisiejsza spodziewana obniżka stóp procentowych przez Rezerwę Federalną jest kolejną próbą odroczenia wyroku.
A trupy i tak dalej będą wylatywać ze spróchniałych szaf bankierów.
Zainteresowanym kulisami wydarzeń z ostatnich 6 dni, polecam artykuł z najnowszego Wall Street Journal.
Ja wolę przeczekać burzę poza rynkiem akcji.