W ramach dywersyfikacji portfela chcę kupić niewielką ilość złota. Na początek za około 500 - 1000 PLN.
Potrzebuję czegoś w miarę płynnego, z wąskimi widełkami kupna i sprzedaży. Na całym świecie w tym celu powszechnie stosuje się sztabki złota, bądź poręczniejsze monety bulionowe.
Podaję za stroną NBP: ” monetami bulionowymi nazywamy monety bite - za zgodą oficjalnych władz - z metali szlachetnych (głównie ze złota, srebra i platyny) w nieograniczonych z góry, dużych ilościach. Przeznaczane są na cele lokacyjne (inwestycyjne).”
Najpopularniejsze na świecie są Krugerrandy z RPA, ale w Polsce nie dostanę ich za rozsądną cenę.
Wydaje się, że najlogiczniej byłoby po prostu udać się do polskiego emitenta, czyli NBP i kupić sobie takie monety, zgadza się? Niestety jesteśmy w Polsce.
NBP rozczarowuje po raz kolejny.
Pierwszy raz zdziwiłem się, że opryskliwa obsługa w kasach pracuje tam wyłącznie z łaski, a jacyś tam pałętający się bez sensu klienci przeszkadzają w pracy Paniom Kasjerkom.
Po drugie, kasy z monetami kolekcjonerskimi czynne są jak za czasów głębokiej komuny do godz. 13.00 (proponuję jeszcze zrobić przerwę na obiad o 12). Po trzecie, nie można zapłacić żadną kartą bankową.
Ta ostatnia sprawa jest tragikomiczna. NBP stworzył specjalny portal i nie szczędzi środków na edukację ekonomiczną Polaków, a w kasie Banku Centralnego możesz posługiwać się wyłącznie gotówką, jakby teraz był rok 1985.
Zatem po tych doświadczeniach właściwie nie powinienem się dziwić temu, że niektóre monety bulionowe są sprzedawane z ponad 50% prowizją. W Polsce są nimi bieliki.
Uncja złota kosztuje $820. $820 x 2.48 = 2033 PLN
A tymczasem w NBP ceny monet bulionowych wynoszą:
1/10 uncji 50 zł = 308,48 PLN
¼ uncji 100 zł = 649,32 PLN
½ uncji 200 zł = 1196 PLN
1 uncja 500 zł = 2296 PLN
Jak widać - do zaakceptowania może być dla mnie jedynie cena tej ostatniej, ale na razie nie chcę kupować uncji, tylko mniej.
Nie mam zamiaru płacić np.: równowartości $1250 za uncję złota jak sobie liczy NBP w najmniejszej monecie.
Szukając dalej, natknąłem się na sklep internetowy Mennicy.
Rzecz jasna, złoto w Polsce jest najcenniejsze na świecie i stąd pewnie cena 10 gramów złota w sztabce kształtuje się na poziomie 792 PLN. Sztabka 5 gramowa kosztuje 420 PLN. Pewnie zaliczamy je do dzieł sztuki i stąd ich wysoka cena.
Kolejnym tropem było znalezienie na GPW produktu Raiffeisena o nazwie RCGLDAOPEN.
W ulotce jest nieco więcej informacji, ale niestety do końca nie wiem czym dokładnie jest zabezpieczony ten certyfikat. Wydaje się, że stanowi równowartość 1/10 uncji złota.
Napisałem w środę e-maila do Raiffeisena z prośbą o dokładniejsze informacje za co konkretnie płacę, ale co było do przewidzenia - nikt mi nie odpowiedział do tej pory. Rzekomo kupuję złoto bez dźwigni i jestem zabezpieczony przed zmianami kursów walut.
Znając numery jakie wyczyniają nawet najbardziej renomowane banki (np.: oferowanie superobligacji zabezpieczonych kredytami hipotecznymi udzielonymi bezrobotnym narkomanom), wolałbym dmuchać na zimne.
Na szczęście chodzi jedynie o 1000 PLN, więc zaryzykuję w przyszłym tygodniu i kupię sobie pięć takich certyfikatów.
Wyszukałem też inny, według mnie interesujący produkt oferowany przez firmę e-numizmatyka. Są nim sztabki złota ze Szwajcarii. Cena wydaje się zachęcająca i na pewno spróbuję się coś bliżej o nich dowiedzieć.
Szczerze mówiąc, wolę jednak złoto mieć na rachunku niż w piwnicy czy zakopane w ziemi w słoiku.
Istnieje jeszcze możliwość inwestycji poprzez Forex – dokładna para, której należy szukać to XAUUSD. Ze względu na mikrą kwotę, którą przeznaczam na złoto, nawet nie zagłębiam się w temat.
Zdecydowałem też, że na święta kupuję na prezenty złotą biżuterię. Oczywiście nie dam rady z brylantami, ale coś tam się znajdzie. Prezent ładny i praktyczny, a dodatkowo ma jakąś tam wartość. Nie polecam rzecz jasna lokowania pieniędzy w klejnoty, bo tutaj gram złota jest jeszcze droższy niż w NBP. W ten sposób połączę przyjemność dawania prezentów z rozsądnym wydawaniem pieniędzy.