poniedziałek, 11 stycznia 2021

A jednak mieszkania podrożały

GUS opublikował komunikat, w którym potwierdza dane płynące z NBP: w III kwartale 2020 r. mieszkania wyraźnie zdrożały. Według GUS zwyżka w skali roku sięga średnio 10,9 proc. (7,2 proc. rynek pierwotny oraz 13,7 proc. rynek wtórny). Największe wzrosty zanotowały województwa śląskie (14,5 proc.) oraz małopolskie (13,9 proc.).

A tak w III kwartale 2020 r. kształtowały się ceny w 7 dużych miastach według NBP:

Kliknij w obrazek, aby powiększyć

Generalnie wg NBP drożały przede wszystkim nowe mieszkania.

W najbliższych miesiącach kluczowy będzie rozwój pandemii koronawirusa oraz skuteczność podejmowanych działań, przede wszystkim tempo szczepień.


Analitycy kreślą różne scenariusze na temat przyszłości rynku nieruchomości. 

Przykładowo PKO BP w wariancie bazowym zakłada słabnącą dynamikę na części rynków. Analitycy banku wskazują na umiarkowany popyt przy obecnych cenach ofertowych i silną podaż mieszkań deweloperskich - w okresie styczeń-listopad deweloperzy przekazali do użytkowania 127,3 tys. mieszkań, 8,6 proc. więcej niż przed rokiem.

Negatywnie będzie też oddziaływać spadek stawek najmu.

Z drugiej strony pojawiają się bardziej optymistyczne głosy - na przykład notowany na GPW Dom Development sprzedał w IV kwartale 2020 r. 17 procent więcej mieszkań niż rok wcześniej i oczekuje udanego 2021 roku.

Zwraca uwagę, że aż 40 proc. transakcji u dewelopera jest opłacanych gotówką.

No i mamy politykę monetarną NBP. Prezes Glapiński ostatnio wyrażał niezadowolenie ze zbyt silnego złotego (dlatego od połowy grudnia NBP kupuje waluty) i dodatkowo zasugerował możliwość... obniżki stóp procentowych w pierwszym kwartale br., o ile sytuacja gospodarcza będzie tego wymagać.

W tej sytuacji banki nie kwapią się z oferowaniem atrakcyjnego oprocentowania depozytów, tym bardziej, że kilka dni temu ubył im istotny w tym obszarze konkurent, czyli słynący z atrakcyjnych stawek Idea Bank.

Nic dziwnego, że klienci szukają alternatyw dla lokat, a nie każdy jest gotów ładować wszystkie wolne środki w inwestycje na zmiennych rynkach kapitałowych.

Niezłe wydają się obligacje indeksowane inflacją, ale najsensowniej czekać do ich zapadnięcia i nie wycofywać się przed czasem, czyli w przypadku krótszego horyzontu nie mają one za bardzo sensu.

Właśnie stałem przed takim dylematem w ten weekend i ostatecznie zaparkowałem na kwartał kilkadziesiąt tys. zł wolnej gotówki w Getinie na... 1,2 proc. na Elastycznym Koncie Oszczędnościowym. Wolę dostać nawet tylko kilkadziesiąt złotych miesięcznie odsetek, niż okrągłe zero na nieoprocentowanym rachunku bieżącym. A co do obaw o kondycję banku  - przypadek Idei pokazał, że oszczędzający nie musza się niczym specjalnie przejmować (wystarczy nie przekraczać równowartości 100 tys. euro).

Dużo tych wycofanych z lokat środków przepłynęło i przepływa na rynek nieruchomości. Na pewno wiele osób nawet nie liczy na jakieś kolosalne zyski, tylko po prostu chce realnie zachować swój kapitał (ostatni szybki szacunek inflacji CPI za grudzień to 2,3 proc. r/r).

Obecna sytuacja zapewne też skłania do szybszych zakupów osoby poszukujące mieszkania na własny użytek. Tu cena jest tylko jednym z ważnych czynników. W końcu często w takim mieszkaniu będziemy żyli przez kolejne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat i równie istotna jest jego lokalizacja. No i czy po prostu w takim mieszkaniu będziemy dobrze się czuli.

Ciekaw jestem, czy kupowaliście ostatnio mieszkanie lub planujecie kupić. A może czerpiecie dochody z najmu? Zapraszam do komentarzy.