wtorek, 19 listopada 2019

Na inflację dobre obligacje? Sprzedaż bije rekordy

Ministerstwo Finansów poinformowało, że w październiku padł rekord sprzedaży obligacji oszczędnościowych: 1,975 mld zł.

Najlepiej widać to na grafice:

źródło: Ministerstwo Finansów
Szczególną uwagę zwraca bardzo duża popularność obligacji indeksowanych inflacją CPI. Polacy wydali na nie ponad miliard zł, z czego aż 850 mln zł przypada na "czterolatki".

Pełna aktualna oferta znajduje się tutaj.

Co prawda w pierwszym roku płacą one "tylko" 2,4%, ale w kolejnych latach oprocentowanie wylicza się na podstawie inflacji za poprzedni rok z premią 1,25 punktu procentowego. Przykładowo: przy inflacji 2,5% obligacja w kolejnym roku da 3,75% brutto.

Poza kilkoma promocyjnymi jednorazówkami trudno o takie oprocentowanie w bankach i na dodatek odpada kłopot z częstym przenoszeniem środków.

Z drugiej strony wcześniejsza sprzedaż obligacji wiąże się z opłatą 70 gr za sztukę, czyli generalnie bez wyraźnej potrzeby nie warto tego robić przed upływem czterech lat.

Czy Was również ogarnęła ta obligacyjna gorączka?


Osobiście zbierałem przez pewien czas 10-latki indeksowane inflacją z premią 1,5 punktu procentowego, aż do lipca tego roku, kiedy zgromadziłem ich całkiem pokaźną ilość.


Wtedy uznałem, że na razie wystarczy i postanowiłem bardziej zdywersyfikować portfel, również pod kątem przychodów w walutach obcych.

Poza tym biorę pod uwagę, że moja prywatna inflacja może istotnie różnić się od tej wyliczanej przez GUS.

Myślę, że warto nadal szukać alternatyw (złoto? srebro? kryptowaluty?), choć przykładowo wraz ze wzrostem cen rynek nieruchomości robi się powoli coraz bardziej wymagający dla inwestujących (ci, którzy kupili kilka lat temu, na pewno są w większości zadowoleni).

Trudno mi się wypowiedzieć jednoznacznie pozytywnie o perspektywach polskiej giełdy - zachowuję sporą wstrzemięźliwość, podobnie jak klienci funduszy inwestycyjnych. W tym momencie rynkiem może szarpnąć jedynie kapitał zagraniczny. Środki z PPK nie są i długo nie będą na tyle znaczące, aby zrównoważyć choćby podaż z OFE.

Tymczasem najnowsza projekcja inflacji przygotowana przez NBP zakłada, że ceny powinny najsilniej rosnąć na początku 2020 r., a potem dynamika wzrostów ma stopniowo nieco spadać.

źródło: NBP
Po uwzględnieniu podatku Belki w najbliższych miesiącach nadal będziemy przegrywali z inflacją na depozytach bankowych.

Dlatego pozostaje nam korzystanie z nich z umiarem, głównie dla zachowania odpowiedniej płynności i w tym przypadku sam obecnie najchętniej korzystam, zamiast lokat, z kont oszczędnościowych.

Mizerię oprocentowania w bankach nieco osładza udział w wybranych promocjach bankowych - na przykład:

Łatwe 200 zł za otwarcie Konta Przekorzystnego w Banku Pekao >>

Podsumowując dzisiejszy wpis - coraz więcej osób nie jest zadowolonych z oprocentowania lokat i szuka innego schronienia dla swoich oszczędności. Dlatego obserwujemy taki wystrzał popytu na obligacjach skarbowych, zwłaszcza tych indeksowanych inflacji.

Natomiast nie są one idealnym rozwiązaniem, tylko jednym z pomysłów do rozważenia przy budowie portfela odpornego na wstrząsy.

PS

Z bliżej nieznanych mi powodów Facebook zablokował możliwość linkowania do bloga i pojawiających się na nim postów. Na dodatek usunął wszystkie moje wpisy na Facebooku z linkami do artykułów na blogu. Pomimo kilkukrotnie wysłanych pytań, nikt nie raczył mi odpowiedzieć, dlaczego podjęto taką decyzję.

Z tego powodu powiadomienia o nowych wpisach pojawiają się teraz głównie na Twitterze (zapraszam do obserwacji mojego profilu oraz regularnych odwiedzin bloga).