wtorek, 27 lutego 2018

Rynek rośnie, a ja siedzę na gotówce. Co robić?

W tegorocznym liście do akcjonariuszy Berkshire Hathaway legendarny inwestor Warren Buffett przyznaje, że w ubiegłym roku borykał się z poważnym problemem. Ciężko było mu znaleźć sensowne biznesy do przejęcia za rozsądną cenę.

Za sensowne biznesy uznaje on takie, które posiadają przewagę konkurencyjną i są kierowane przez wysokiej jakości zarząd.

Przewaga konkurencyjna ma chronić daną spółkę niczym fosa (moat) otaczająca zamek.
Wyceny poszybowały w kosmos i osiągnęły historyczne maksima.

Oczywiście to nie znaczy, że nie może być jeszcze drożej na giełdach. Jednak dla inwestujących w wartość obecne ceny amerykańskich spółek trudno uznać za szczególnie atrakcyjne.

Nic dziwnego, skoro od dołka 6 marca 2009 r. do teraz indeks S&P 500 urósł aż o ponad 300 procent.

Aby powiększyć i wyostrzyć wykresy poniżej, proszę w nie kliknąć.



W tej perspektywie nawet ostatnia dość głęboka korekta nadal nie popsuła pozytywnego obrazu technicznego amerykańskiego rynku.

Natomiast nie należy wykluczyć, że ten rok będzie znacznie mniej spokojny niż 2017 r. i powinna pojawić się większa zmienność.

Tymczasem nasza GPW zachowuje się słabiej, co najlepiej odzwierciedla spojrzenie na WIG20 w szerszej perspektywie:


Oczywiście pamiętamy, że indeks nie uwzględnia dywidend wypłacanych przez spółki i obejmuje tylko 20 wybranych walorów z GPW. Dlatego od lat preferuję indeks szerokiego rynku WIG:


Wciąż widzę szanse na obronę wzrostów. Jednak marzec musi być zdecydowanie lepszy od lutego.

W ostatnich latach motorem napędowym wzrostów na GPW były średnie spółki z mWIG40 i nieco mniejsze. Tymczasem od mniej więcej roku mWIG40 tkwi w boczniaku. Styczniowa próba wyjścia górą z konsolidacji została brutalnie zgaszona w tym miesiącu:


Po relatywnie słabym 2017 r. sWIG80 próbuje złapać oddech. Jednak płynność na wielu spółkach zmusza do staranniejszej selekcji i otwierania mniejszych pozycji.


FOMO

Czym jest FOMO na giełdzie?

Fear of missing out oznacza tu sytuację, w której widzimy, że rynek wspina się coraz wyżej, a my siedzimy na gotówce. Jeszcze gorzej czujemy się, kiedy po sprzedaży akcji wcale nie chcą one spadać, tylko dalej rosną.

Łatwo wtedy o podobny błąd, jaki popełnił Isaac Newton w czasie bańki spekulacyjnej Kompanii Mórz Południowych:


Patrząc szerzej na różne rynki - takie ryzyko zapewne występuje obecnie w przypadku kryptowalut, w mniejszej skali na giełdzie.

Dlatego osobiście nie spieszę się z powrotem do akcji, choć wcale nie wykluczam, że na przykład zobaczymy jeszcze w tym roku kolejny rekord wszech czasów na WIG. Trudno, najwyżej nie zarobię.

Jedynie w poniedziałek wrzuciłem za drobne na rachunek IKE ETF na WIG20 oraz trochę akcji LSI Software (tu nie mogłem otworzyć większej pozycji ze względu na płytkość rynku):


Jeśli chodzi o ETF, planuję zbudować pozycję o wartości > 10 tys. zł. Zobaczymy, jak długo to potrwa.

Dodam, że uśrednianie w dół instrumentu odwzorowującego indeks jest mniej ryzykowne niż podobne postępowanie w przypadku pojedynczych spółek. Oprócz tego, że kupujemy cały portfel złożony z wielu spółek (tu akurat replikowany syntetycznie), sama konstrukcja indeksu jest po naszej stronie - usuwa się z niego słabe spółki, a na ich miejsce trafiają nowe.

W przypadku LSI nie mogłem sobie odmówić wejścia na wsparciu technicznym w spółkę nadal nisko wycenianą przez rynek:


Dodatkowo ustawiłem jeszcze kilka zleceń kupna na różnych spółkach na istotnie niższych poziomach od obecnych. W sumie nasz rynek w wielu segmentach nie jest wcale drogi, zwłaszcza w przypadku mniejszych walorów. 

Jednak w razie głębszej przeceny nie chciałbym siedzieć zapakowany w niepłynne spółki i bezradnie patrzeć, jak ich wartość szybko topnieje.

Dlatego postawiłem na inny wariant.

W marcu czeka nas poważny test dla giełd, czyli prawdopodobna podwyżka stóp procentowych w USA i zapowiedź kolejnych. Podejrzewam, że już wcześniej (na przykład po danych z amerykańskiego rynku pracy w przyszły piątek) pojawią się jakieś większe ruchy. Jeżeli inwestorom puszczą nerwy, indeksy ponownie zanurkują podobnie, jak na przełomie stycznia i lutego.

Proponuję z góry o tym nie przesądzać, tylko spokojnie czekać i obserwować rynek, realizując własną strategię inwestycyjną.