sobota, 22 czerwca 2013

Literatura dla inwestora, czyli co każdy powinien przeczytać

Czasem spotykam się ze stwierdzeniem "wszystko jest za darmo w Internecie, więc po co tracić pieniądze i kupować drogie książki o inwestowaniu? Lepiej kasę wydać bezpośrednio na inwestycje."

Do pewnego stopnia jest ono prawdziwe, o ile znasz angielski i korzystasz także z mniej lub bardziej legalnych e-booków.

Jednak tradycyjna, papierowa książka wciąż posiada swój urok. Poza tym tak naprawdę może ona przynieść konkretne pieniądze, dając nam inspirację do konkretnej transakcji czy budowy skutecznego systemu.

Jakiś przykład?


Dr Michael Burry, jeden z bohaterów opisanych przez Michaela Lewisa w "Wielkim  Szorcie", szukał sposobu,  jak obstawić krach na amerykańskim rynku nieruchomości i wpadł na konkretny trop, czytając o tym, jak w połowie lat 90. ubiegłego wieku J.P. Morgan stworzył CDS-y.

W dramatycznych okolicznościach zarobił na tym ruchu setki milionów dolarów - początkowo był pod kreską, a klienci chcieli wycofać pieniądze. Uparty Burry, mimo próśb i gróźb, nie  ugiął się i dopiął swego, a obecnie po dłuższej przerwie zbiera kapitał na nowy projekt.

Jeżeli znalazłeś podobny trop i wykorzystałeś w swoich inwestycjach, zapraszam do komentarzy

Od ostatniego spisu literatury na blogu minęło już pięć lat, więc wypadałoby trochę uaktualnić zestaw.

Do wyboru dołóżmy zbiorek z Bossy oraz dla doradców inwestycyjnych i maklerów.

Poza tym za staranną selekcję pozycji wypada wyróżnić Wydawnictwo Linia

Jeśli z kolei znasz angielski, lista nagle się wielokrotnie wydłuża i pojawia się proste pytanie:

Od czego zacząć?

Od dokładnego poznania samego siebie, czyli wszystkich możliwych pozycji związanych z psychologią inwestowania.

Obojętnie, jaką później wybierzesz metodę, bez tego nie wygrasz z rynkiem.

Jeśli nie znasz, polecam "Wspomnienia gracza giełdowego" (wersja darmoszka po angielsku PDF, wersja papierowa z przypisami po polsku).

Niektórym do przełamania się potrzebne są szkolenia. Tu jednak wchodzimy na grząski grunt, ponieważ trudno powiedzieć, kiedy  i komu taka inwestycja faktycznie się zwróci - ciekawa dyskusja na ten temat pojawiła się w komentarzach na blogu Jacka Borawskiego.

I jeszcze jedna sprawa - dzięki zdobywanemu doświadczeniu bardzo łatwo później wychwytujesz typowy bullshit i w przypadku, kiedy nawet wiesz, że autor błądzi lub plącze się w zeznaniach, poprawiasz krytyczne myślenie i możliwe, że pomaga to później uniknąć wielu błędów w inwestowaniu.

Ta ostatnia uwaga dotyczy także blogów, w tym mojego (z tym, że w polskim Internecie dominuje raczej krytykanctwo i malkontenctwo oraz doszukiwanie się złej woli u autora).

Dlatego warto czytać i nie wyłączać myślenia, a czytanie je tylko wyostrza.

Zapraszam do podzielenia się w komentarzach literaturą inwestycyjną, którą polecasz innym.