niedziela, 22 stycznia 2012

Przed nami wielkie spadki. Akcje potanieją o 40%?

Bob Janjuah z Nomury prognozuje, że wkrótce czekają nas na giełdach wielkie spadki, a już w pierwszym kwartale indeks S&P 500 ma spaść do poziomu 1000 punktów, aby docelowo wylądować w tym roku jeszcze 200 punktów niżej.

Powodem przeceny mają być wciąż nierozwiązane problemy Europy (LTRO nie wystarczy; szerzej o "drukowaniu" po polsku tutaj), która wkrótce eksploduje. Nie pomoże tez QE3 szykowane przez Bena Bernanke (Marc Faber też widzi QE3 jako... lekarstwo Bena Bernanke na spadki na giełdzie) i wolniejszy wzrost rynków wschodzących.

Gdyby nasz rynek poszedł za głosem Boba, zobaczylibyśmy WIG20 gdzieś w okolicach 1400 punktów. Realne?

Proponuję samodzielnie wysłuchać ultraniedźwiedzia, którego opinie zapewne są miodem dla uszu wielu katastrofistów, podobnie jak te wykresy cieszą ich oczy:



Zanim zaczniecie liczyć już w myślach zyski z esek, powinniście jednak pamiętać, że Janjuah nie tylko efektownie przewidział odbicie wczesną wiosną 2009 roku, ale idąc za ciosem w sierpniu tego samego roku przepowiadał ponowny szybki krach i rychłe zejście S&P 500 poniżej 600 pkt.. A co się potem stało?



Gdyby traderzy w jego banku posłuchali rady Janjuaha, mielibyśmy nowego Nicka Leesona. Jednak nie wierzę, że oni w ogóle na poważnie biorą czyjekolwiek wróżby, nawet sformułowane przez najsławniejszych profesorów meteorologii czy ekonomii.

Sam też nie jestem zbyt wielkim optymistą i podzielam zdanie takich ludzi jak Grantham, czy Shiller, ale tak naprawdę poglądy i opinie nie są zbyt przydatne do realnego tradingu/inwestowania. Nawet te najbardziej efektowne. "Trade what you see not you think" nadal obowiązuje.