niedziela, 11 grudnia 2011

Gdzie jest gotówka?

Uważny czytelnik bloga dostrzeże nie tylko pewne problemy techniczne szablonu (trwają prace i mam nadzieję, że niedługo się uporam z kłopotami), ale także pojawienie się w portfelu bloga akcji NFI Octava.

Skąd się one wzięły i dlaczego pytam w tytule wpisu gdzie jest gotówka?

W poprzednim poście wskazałem, że efekt stycznia pojawia się w grudniu, co oznacza, że statystycznie małe i średnie spółki powinny mieć teraz swój czas.

Jednak kształt wykresów indeksów nie nastraja zbyt optymistycznie i trendy długoterminowe są raczej spadkowe, jak choćby w przypadku sWIG80, który od maja potaniał o jedną trzecią.


Optymista może wszak zauważyć, że od sierpnia sWIG80 jakoś nie chce istotnie pogłębić dna i w okolicach 8400 pkt możemy sobie ustalić ewentualny poziom wstępnego stop-lossa, czyli miejsca gdzie pozbędziemy się akcji w razie, gdy statystyka nie wystarczy i pojawi się kolejna fala spadkowa.

Jest to zaledwie niespełna 2% niżej niż obecnie, więc można dorzucić jakiś drobny filtr (kolejne 2-3%).

Niestety, nie ma w Polsce kontraktu terminowego na sWIG80, ani ETFa (szkoda), więc trzeba sobie samodzielnie przejrzeć komponenty indeksu w poszukiwaniu ewentualnego kandydata/-ów do kupna.

Przeglądając wykresy, znalazłem coś takiego:


Widzimy tu elegancki trend wzrostowy trwający od roku z wyraźnie widocznym kanałem bocznym, z którego spółka nie może się wybić jesienią, co wydaje się zrozumiałe w świetle słabości całego rynku małych i średnich spółek.

Teraz przejście 3,38 w cenach zamknięcia byłoby całkiem solidnym sygnałem kupna i zasięg ruchu w konserwatywnym wariancie można szacować na zakres kanału, czyli do okolic 3,6 zł (optymistyczny pozostawiam technikom z nieco większą wyobraźnią).

Jednak sygnału jeszcze nie ma, więc kupno na podstawie AT można uznać za mocno dyskusyjne.

Dlaczego zatem spółka jest w portfelu?

Odpowiedź brzmi: pomagają fundamenty.

Kamil Gemra ze StockWatch.pl wczoraj wskazał na Facebooku na bardzo przydatny artykuł ze swojego macierzystego portalu giełdowego (polecam zaglądanie na StockWatch): "20 spółek, które siedzą na gotówce"

Pozwolę sobie zacytować:

"Najwyżej [w] rankingu znalazł się NFI Octava. Po III kwartale fundusz posiadał aż 66 proc. aktywów w gotówce. W III kwartale spółka zanotowała 387,8 mln zł wpływów ze sprzedaży galerii handlowej Magnolia Park we Wrocławiu. Na koniec września środki pieniężne i ekwiwalenty funduszu opiewały na kwotę 441,3 mln zł. To więcej niż kapitalizacja Octavy, która nieznacznie przekracza 415 mln zł."

Według piątkowych danych kapitalizacja Octavy wynosi nieco więcej, bo 422 mln złotych, ale nie zmienia to faktu, że spółka ma górę gotówki, co w dzisiejszych czasach wydaje się bardzo cenne.

Co mogłoby niepokoić?

Sektor, w którym działa spółka - deweloperzy nie mają najlepszego okresu przed sobą (i za sobą). Gdyby na przykład zarząd wpadł na pomysł, żeby wchodzić w nowe projekty, cała ta gotówka mogłaby szybko wyparować.

Na szczęście dla akcjonariuszy zarząd cały czas podtrzymuje sierpniową opinię, żeby skupować akcje z rynku.

No i mamy w takim razie dobre fundamenty, niezłą sytuację techniczną, a najpiękniejsze/najgorsze na giełdzie jest to, że mimo tych znakomitych perspektyw, zawsze możemy stracić i równie dobrze lepszym wyborem byłaby spółka losowo wybrana przez małpę.

Tu, w tym konkretnym przypadku 08NFI (niestety, nie tylko w tym) jeszcze warto dodać problem niskiej płynności spółki, który nie pozwala na zaangażowanie się z jakimś poważniejszym kapitałem.

Poza tym zauważmy pułapkę psychologiczną, w którą wpada bardzo wielu inwestorów (i nie tylko). Po zakupie akcji szukają miliona powodów uzasadniających swoją transakcję. Identyczne zjawisko obserwujemy na przykład u właścicieli aut spierających się, która marka jest najlepsza - zawsze aktualnie posiadane auto nagle idzie w górę w rankingu (Beauty is in the eyes of the beholder, albo bardziej swojskie Każda pliszka swój ogonek chwali).

Podekscytowani inwestorzy (częściej mali i mniej doświadczeni) głoszą swą dobrą nowinę na licznych forach internetowych (kiedyś w POKach biur maklerskich), przekonując siebie i wszystkich jaką to wspaniałą spółkę kupili (podświadomie chcą również pokazać jacy są mądrzy i roztropni oraz czasem liczą, że pomogą kursowi zachęcając innych do odkrycia nieznanej "perełki").

To dość fascynujące zjawisko, zwłaszcza w sytuacji, kiedy akcje tanieją, a spółka nie przynosi zakładanych zysków. Fora stają się wtedy takimi grupami wzajemnego wsparcia anonimowych alkoholików akcjonariuszy.

Nie warto wpaść w tę pułapkę i przywiązywać się do spółek za wszelką cenę. Celem jest zysk.

Proponuję przeprowadzić podobną analizę i nie kopiować automatycznie mojego pomysłu, ale raczej poszukać swoich kandydatów do portfela, albo ich odrzucić - ważne, żeby mieć swoje zdanie, ale równocześnie nie tracić zbyt wiele, kiedy się mylisz.


W takim wypadku metoda nie musi mieć nawet 50 proc. trafności (o ile masz zweryfikowaną metodę i znasz historyczny oczekiwany stosunek potencjalnego zysku do ryzykowanego kapitału).