czwartek, 22 września 2011

Twist and shout

Ogłoszenie operacji Twist przez Bank Rezerwy Federalnej po wczorajszym posiedzeniu FOMC nie spotkało się ze zbyt radosnym przyjęciem przez amerykański rynek akcji. Wcale nie chodzi o dość skomplikowaną zabawę z krzywą dochodowości papierów skarbowych i obniżenie rentowności tych długoterminowych, co miałoby rzekomo pobudzić amerykański rynek nieruchomości.

Nawet jeśli dostaniesz kredyt na zero procent, musisz mieć pewną pracę, żeby spłacać raty i tyle (symptomatyczne- dwaj najwięksi pracodawcy na świecie to amerykańska i chińska armia). Rynki liczyły na coś więcej i teraz są nieco rozczarowane tą nieco kadłubkową wersją QE3.

W ten sposób wracamy do Europy i jej problemów, co zwiększa prawdopodobieństwo kolejnego testu dołków z sierpnia. Na rynkach nie ma pewniaków, lecz moim zdaniem szanse, że WIG20 przebije w najbliższych tygodniach swój lokalny szczyt na 2450 pkt z końca sierpnia, stopniały istotnie poniżej 50%.

Zresztą długoterminowe i średnioterminowe sygnały płynące z analizy technicznej są niezmiennie niedźwiedzie (a jak wygląda prawdziwy rynek niedźwiedzia próbuje przypomnieć choćby Grantham), co oznacza, że redukuję i tak dość skromne zaangażowanie w akcje i czekam na kolejne jesienne dołki, do których powinny nas zepchnąć kolejne doniesienia z chwiejącej się UE, albo zaskakujący wynik wyborów z 9 października (te nasze sondażownie wielokrotnie się już skompromitowały i nie ma co im za bardzo ufać).