środa, 25 maja 2011

Dr Copper dostał kataru

Jeden ze sloganów brzmi, że miedź powinna posiadać doktorat z ekonomii, ponieważ znakomicie dyskontuje nadchodzące procesy gospodarcze. Co oczywiste, istnieje duża dodatnia korelacja zachowania się KGHMu oraz samego surowca i przypomnijmy sobie, że kombinat z Lubina zanotował dołek bessy znacznie wcześniej niż główne indeksy warszawskiej giełdy.

Minimum wystąpiło 27.10.2008 roku i wyniosło 20,08 zł. Od tamtej pory KGHM wspinał się coraz wyżej aż dotarł do bariery 200 zł w ubiegłym miesiącu. Jeśli jeszcze uwzględnimy dwie dywidendy wypłacone w międzyczasie, poziom ten został przebity ze sporym zapasem.

Rajd wygląda mniej więcej tak:














Tymczasem sama miedź od początku roku nie wygląda już tak mocno i znalazła się pod kreską:














Powodem mogą być obawy o zatrzymanie drukarek oraz zapchanie magazynów Chińczyków, o czym zresztą wspominałem we wpisie o śmiałym tytule "Wielka miedziana bańka" pod koniec marca.

Na razie jeszcze nie możemy zanegować dalszych wzrostów na giełdach, ale moim zdaniem kierunek wskaże miedź i KGHM. Tu ewentualna fala spadkowa powinna mieć dynamiczny charakter. Póki co, na dwóch ostatnich fixingach ratowano KGHM i WIG20 podbiciami na koniec dnia i na razie udało się wybronić poziomy wsparć. Zobaczymy czy skutecznie.

PS

Przypominam, że nie ponoszę odpowiedzialności na decyzje inwestycyjne Czytelników. Mam otwarte S na KGHM.