czwartek, 24 lutego 2011

Dow Jones 36 000 pkt, WIG 150 000 pkt

James Glassman przeszedł do historii jako współautor książki "Dow 36,000"

Można było w niej przeczytać, że Dow Jones pędzi na 36 000 punktów i dlatego autorzy zalecali zakup akcji aż za 80-90% portfela, zwłaszcza amerykańskich akcji.

Trudno było o gorszy timing, ponieważ stało się to tuż przed pęknięciem bańki dotcomowej w 2000 roku.

Niestety Dow Jones nie posłuchał i nie chciał dotrzeć do 36k punktów:


Jeszcze efektowniej to widać na jakże popularnych wtedy spółkach technologicznych:


Późniejsze spadki wywołały wielką frustrację wśród indywidualnych inwestorów i Glassman stał się dla nich świetnym kozłem ofiarnym. W końcu winny zawsze jest analityk, dziennikarz czy Goldman Sachs. Nigdy ja.

Po latach poobijany Glassman wrócił z nową książką i zgadnijcie co proponuje?



Okładka mówi wszystko:


Tak jest. Teraz Glassman ceni sobie bezpieczeństwo i poleca ... obligacje. Myślę, że dostanie ich na rynku ile chce, do wyboru, do koloru: amerykańskie, hiszpańskie, greckie, irlandzkie, polskie ... Grunt to bezpieczeństwo. PS Zabawne, że rozmawia z nim Henry Blodget, w czasie szaleństwa dotcomowego jeden z czołowych autorów rekomendacji typu "Optimus leci na 500 zł".