niedziela, 13 lutego 2011

Coppola o ryzyku, pieniądzach i sztuce

Francis Ford Coppola stworzył kilka arcydzieł filmowych (między innymi trylogię "Ojciec Chrzestny"- "dwójka" dla mnie najlepsza czy "Czas Apokalipsy").



Tym razem proponuję zapoznać się z ciekawym wywiadem z reżyserem, w którym mówi między innymi o ryzyku i pieniądzach.


Reżyser zauważa, że integralną częścią sztuki jest podejmowanie ryzyka. Bez ryzyka nie powstałyby przełomowe dzieła. Sam używa porównania, że nie można starać się o dziecko bez uprawiania seksu. Trzeba podjąć ryzyko.

Czy nie brzmi to znajomo?

Podobnie jest z pieniędzmi. Możesz oszczędzić całkiem sporo odkładając z pracy najemnej co miesiąc jakąś tam kwotę i wpłacać pieniądze na lokaty czy konta oszczędnościowe, ale jeśli chcesz dojść do naprawdę poważnych pieniędzy, musisz podjąć ryzyko, obojętnie czy będzie to własny biznes, giełda, Forex czy cokolwiek tam sobie wymyślisz.

Czy przez to neguję oszczędzanie? Absolutnie nie. Gdyby tak było, we wpisach skoncentrowałbym się na samym inwestowaniu.

Jeśli ktoś nie akceptuje ryzyka, albo nie ma czasu czy chęci, żeby robić jeszcze coś poza swoją pracą - OK, ale w 90% przypadków w pewnym momencie staniesz przed murem (te 10% pozostałych to ludzie zarabiający po 8-10k netto i więcej -oni mogą generować regularne bardzo duże nadwyżki gotówki bez kombinowania, tylko przez prostą racjonalizację budżetu domowego).

Z drugiej strony ludzie są niecierpliwi i chcą zostać inwestorami ze zbyt małym kapitałem, aby było to poważne i przynosiło realne zyski, więc podejmują nadmierne ryzyko, szybko rozwalając swoją kasę.

Owszem gaz trzeba przycisnąć, ale dopiero jak widzisz za zakrętem długą prostą i masz odpowiednio mocny silnik (system inwestycyjny, pomysł na biznes) oraz bak pełen paliwa (gotówka).

Wracając do Coppoli - dla niego największym ryzykiem jest zmarnowanie życia, więc nie boi się eksperymentów (co przyniosło finansową klapę w przypadku co najmniej kilku filmów -przykład). Poza tym nie jest przekonany, że sztuka musi zarabiać pieniądze. W końcu przez setki lat wcale tak nie było. Potrzebni są mecenasi, a on ma własne zabezpieczenie - sam sobie jest mecenasem (nieśmiertelne zdywersyfikowane źródła przychodów). Nawet jeśli jego kolejny film okaże się niepowodzeniem finansowym, zarobi na trunku pochodzącym z własnej winnicy: