niedziela, 7 listopada 2010

Co robić z niespłaconymi kredytami?

Kilka dni temu chcąc, nie chcąc, w jednym z banków wysłuchałem skargi emerytki. Pani w starszym wieku ubiegała się o kredyt, żeby spłacić zadłużenie na kartach kredytowych. Jak stwierdziła – banki przysyłały je do domu, więc z nich korzystała. Dopiero po pewnym czasie zorientowała się jak drogi to kredyt.

W jej przypadku refleksja przyszła na tyle szybko, że jeszcze może próbować walczyć przez konsolidację kredytów, ale na szyjach bardzo wielu Polaków pętla zaciska się coraz mocniej.

Jak wynika z zestawienia (w tabelce na dole coś nie tak jest z datami) przygotowanego przez Halinę Kochalską z Open Finance wartość kredytów gospodarstw domowych niespłacanych terminowo skoczyła aż do blisko 33. mld PLN z niespełna 18. mld jeszcze w marcu ubiegłego roku.
Oznacza to, że coraz więcej osób boryka się z problemem - co robić z niespłaconymi kredytami?

Liczba mnoga wydaje się uzasadniona, ponieważ osoby, które wpadły w pętlę zadłużenia zwykle mają takich kredytów co najmniej kilka.

Mam nadzieję, że problem nie dotyczy zbyt wielu Czytelników bloga, ale na pewno ktoś szuka pomocy.

Kiedyś podałem ogólny sposób jak spłacić długi metodą Davida Ramseya, jednak trzeba zacząć od czegoś zupełnie innego.

Nie ma rady – należy sporządzić choćby podstawowy budżet domowy i zanotować wszystkie przychody i wydatki, żeby zobaczyć prawdziwy obraz naszych finansów. Zamykanie oczu nie sprawi, że problem zniknie, tylko sytuacja się pogorszy, bo procent składany działa nieubłaganie na korzyść banków.

Wiadomo, że w takim chorym budżecie wydatki przekraczają przychody i trzeba coś z tym radykalnie zrobić, czyli zacząć od oszczędności i rezygnacji z bzdurnych ekstrawagancji – żeby je zidentyfikować należy przez miesiąc zapisywać WSZYSTKIE wydatki, a potem przejrzeć je i zdecydować się z czego możemy zrezygnować.

Dawid Michna w bardzo twórczy sposób podszedł do tematu i zebrał 500 sposobów za zmniejszenie wydatków i sprawniejsze zarządzanie nadwyżkami finansowymi pisząc książkę „Wielka księga oszczędzania”. Dla osób z pętlą na szyi szukanie tego typu źródeł jest koniecznością.

Znający angielski powinni szukać blogów i stron internetowych z hasłem „frugal” – kopalnie pomysłów to choćby linkowane tutaj „The Simple Dollar” czy „Get Rich Slowly”. Po polsku takich stron jest znacznie mniej, ale też warto się rozglądać.

Poza tym, jeśli chodzi o kredyty, warto zastanowić się, czy nie da się znaleźć w innym banku tańszego kredytu, ale uwaga! Zmiana kredytu na inny nie zwalnia nas ze spłaty i trzeba w każdym przypadku wyprowadzić budżet domowy na prostą, czyli następującego stanu: PRZYCHODY>WYDATKI

Dopiero wtedy zadłużenie zacznie rzeczywiście spadać.

W ogóle zawsze należy pozostawać w kontakcie z bankiem, ponieważ często wcześniejsze powiadomienie o problemach z uregulowaniem raty może spowodować, że bank pozwoli na takie opóźnienie czy zmieni harmonogram spłat.

Co do zwiększania przychodów – można poszukać inspiracji na przykład we wpisie „Dodatni cash flow, czyli stwórz nowy strumień przychodów”.

Dodam, że „Rzeczpospolita” prowadzi akcję pomocy dla zadłużonych czy mających ochotę na chomąto bankowe i doradcy finansowi udzielą 1000. osobom darmowych porad po wypełnieniu ankiety.

Najważniejsze jednak to wziąć się w garść jak najszybciej tak jak zrobił to choćby grapkulec. Każdy dzień jest dobry do rozpoczęcia walki.