wtorek, 26 października 2010

Prostota wygrywa

Wielu inwestorów sądzi, że jeśli zbuduje system oparty o tysiąc skomplikowanych formuł matematycznych czy wskaźników, znajdzie swojego świętego Graala, dzięki któremu będzie zarabiać morze pieniędzy. W pewnym sensie trading algorytmiczny opiera się na takim założeniu, ale jakie są szanse pojedynczego Jana Kowalskiego w rywalizacji z zespołem wielkiego banku inwestycyjnego czy funduszu hedgingowego?

Odpowiedź wydaje się oczywista i dążenie do nadmiernej optymalizacji systemu czy próba ścigania się w reakcji na napływające informacje rzadko przynosi zyski powyżej średniej rynkowej, a jeśli nawet rzeczony Kowalski pokona kompy wielkich banków, zawsze można go załatwić w inny sposób.




Co ciekawe podobny fenomen występuję także w tradycyjnym biznesie.

Troje naukowców: Alejandro Drexler, Greg Fischer oraz Antoinette Schoar przeprowadziło interesujący eksperyment na Dominikanie. Jedną grupę drobnych przedsiębiorców nauczono dokładnie wszystkich klasycznych zasad rachunkowości i księgowości z wszelkimi możliwymi wzorami (na przykład jak obliczać rentowność projektów inwestycyjnych – wszystkie te IRRy, NPVy i inne), a druga grupa poznała jedynie zasady zdrowego rozsądku, którymi warto kierować się w zarządzaniu finansami firmy - między innymi, żeby oddzielić rachunki przedsiębiorstwa od osobistych, rejestrować wszystkie przychody i wydatki itp.

I co się okazało?

Ci, którzy wykuli się wzorków wcale nie byli w żaden sposób efektywniejsi, a wręcz przeciwnie, ponieważ druga grupa chętniej stosowała świeżo poznane metody na kursie w realnej działalności gospodarczej wydatnie poprawiając zyskowność swoich biznesów.

Czy przypadkiem w inwestowaniu nie bywa podobnie?