sobota, 25 września 2010

Kto teraz kupuje akcje?

Wczoraj WIG wybił się na tegoroczne maksimum. Z racji tego, że wliczamy do niego dywidendy i indeks obejmuje znacznie więcej spółek niż okaleczony ze wspomnianych dywidend WIG20, uważam, że dla osób niegrających na futures czy opcjach lepszym miernikiem oceny bieżącej sytuacji jest wspomniany WIG.
Dla mnie sytuacja wydaje się dość klarowna.


WIG elegancko przebił połowę bessy, której istotność potwierdza szczyt z kwietnia, potem lekko się cofnął i ruszył dalej do góry.

Można teraz zastanawiać się czy istnieje jakiekolwiek uzasadnienie dla wzrostów czy nie, ale ogólnie wygląda to wciąż byczo i kto na siłę łapie górkę, może srodze się rozczarować (ja oczywiście wsadzam mały paluszek do ognia i wziąłem certyfikaty na spadki DAXa za testową kwotę 1,5 k zł).

Strategia wydaje się prosta jak budowa cepa – trzymać akcje dopóki WIG broni 44 000 punktów. Jeśli spadnie niżej, przygotować plan B i sprawdzić co się dzieje w naszych spółkach/agresywnych funduszach akcji.

Pojawia się jednak pytanie kto teraz kupuje akcje, skoro panuje taki sceptycyzm co do giełdy oraz ogólnie sytuacji gospodarczej?

Nie ma ono aż tak wielkiego znaczenia dla inwestujących, ale zauważcie, że zgodnie z tym co podają Analizy Online, na koniec sierpnia saldo wpłat do wszystkich polskich funduszy akcji w całym 2010 roku wyniosło raptem +263,5 mln zł. Dla porównania wczoraj obrót na akcjach tylko jednego banku PKO BP wyniósł ponad 500 mln zł.

Podobnie wygląda większość rozmów, które prowadzę z osobami interesującymi się inwestowaniem - od dawna czekają na niższe ceny, ewentualnie trzymają to, co kupili wcześniej.

Jeżeli źródłem tego popytu jest zagranica pompująca emerging markets z powodu nadpłynności finansowej, ciężko jest przewidzieć gdzie to szaleństwo się zatrzyma i równie dobrze możemy zobaczyć WIG na kolejnej półce, czyli w okolicach 50 000 pkt (kolejny poziom Fibo 49 665,11 pkt), co przekłada się na WIG20 powyzej 2900 pkt.

Brakuje mi tym razem fazy entuzjazmu, kiedy „ulica” kupuje akcje na szczycie. Z drugiej strony w 2009 nie było żadnego ubijania dna, tylko od razu dynamiczne V.

Jednak też mnie dziwi, że rynki niczego się nie boją i złe infa są tak łatwo ignorowane.

Jak długo? Zobaczymy.

Co w takim razie sam zrobię?

Na pewno zapiszę się na akcje GPW w IPO i tylko tyle wiem na 100%.