czwartek, 17 czerwca 2010

Obligacje warning

Wczorajszy przetarg obligacji skarbowych zakończył się kompletną klapą. Rząd chciał sprzedać dziesięcioletnie papiery za 3 mld zł i udało mu się tylko za 2,4 mld zł, mimo, że oprocentowanie było wyraźnie wyższe niż w kwietniu (5,791% vs 5,586%). To najgorszy wynik od prawie dwóch lat.

Co to oznacza?

Przede wszystkim, tak jak w tytule wpisu, na razie alarm, ale jeszcze nie sygnał do odwrotu.

Dla kogo?

Przede wszystkim rząd będzie musiał zaoferować wyższe oprocentowanie, czyli automatycznie długoterminowe papiery dłużne znajdujące się w portfelach funduszy obligacji i innych tak zwanych bezpiecznych znajdą się pod presją. Z tego powodu wiele z nich (pewnie większość) będzie pokazywała słabsze wyniki i na pewno w najbliższym czasie lepszym wyborem dla defensywnej części portfela wydają się lokaty i konta oszczędnościowe z domieszką walut i złota.

Jeżeli pęknie Hiszpania (na co się zanosi), możemy znowu zobaczyć takie cuda jak kilkanaście miesięcy temu.

Przypomnę sprawę sprzed 15 miesięcy tak zwanych funduszy bezpiecznych TFI DWS. Wtedy DWS zawiesił na kilka dni publikowanie wycen, a potem klienci dowiedzieli się, że stracili w funduszu Płynna Lokata Plus jednym strzałem 12,2%.

Powątpiewałem w skuteczne działania KNF, ale jednak wreszcie po 15 miesiącach nadeszła kara: 800 tysięcy złotych. Jednak nikt straconych pieniędzy klientom przecież nie zwróci.

Takich kwiatków było bardzo wiele – choćby Skarbiec Gotówkowy, który w maju ubiegłego roku poleciał 4% w jeden dzień, wcześniej SEB, który popłynął na rosyjskich papierach itd.

Stąd moje podejście do funduszy pieniężnych i obligacyjnych pozostaje mocno sceptyczne, bardzo mocno, choć nawet coś tam próbowałem eksperymentować z UniKoroną i Amplico, ale wyniki były gorsze niż na koncie oszczędnościowym, więc po co się męczyć?

Dlaczego zatem wciąż trzymam Legg Mason Akcji?

Tu mogę stracić jak wszędzie, ale mam też szansę na zarobek wyższy niż na lokacie i oprócz tego, że wierzę w kwalifikacje zarządzających i ich filozofię inwestowania (oprócz tego szukam dywersyfikacji na zagranicznych rynkach - tu jeszcze wciąż nic nie kupiłem), jest to pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa.

Większość z nas cierpi na przecenianie własnych możliwości.

Oto dowód: odpowiedz na pytanie – jakim jesteś kierowcą? Słabym, przeciętnym, dobrym czy bardzo dobrym?

Większość ludzi wybiera „dobrym” lub „bardzo dobrym”. Teraz wystarczy zamienić słowo „kierowca” na „inwestor”.

Jeden przetarg niczego nie przesądza, ale skoro w czasie względnego spokoju na rynkach mamy kłopoty z uplasowaniem papierów, w trakcie kolejnej zawieruchy łatwiej nie będzie.

Z tego powodu powtórzę, że od funduszy pieniężnych i obligacji (w złotych – UniDolar Obligacje był hitem maja) wolę krótkoterminowe lokaty (do 6 miesięcy) i konta oszczędnościowe. Tu można stracić tylko jeśli upadnie bank, a to na szczęście zdecydowanie rzadszy przypadek niż obsuwy w „bezpiecznych” funduszach.