wtorek, 22 czerwca 2010

57 groszy to dobra cena

Dziś rano minister Grad oficjalnie potwierdził to, co nieco wcześniej podała „Rzeczpospolita” (więcej informacji tutaj), że cena emisyjna akcji Tauronu wyniesie 57 groszy, czyli znacznie poniżej maksymalnej 70 groszy. Równocześnie zaskakująco wysoki popyt ze strony inwestorów indywidualnych (ponad 230 tys. chętnych) sprawił, że ministerstwo dorzuca do puli więcej akcji. Tak jak podejrzewałem przedwczoraj nadsubskrybcja wyniesie około 30%, ale nie będzie proporcjonalnej redukcji, tylko od jakiegoś progu. Szczegóły poznamy dopiero w poniedziałek 28.06.

Debiut w środę 30.06.

W praktyce będzie wyglądało to tak, że Jan Kowalski, który zapisał się powiedzmy za 3 czy 4 tysiące złotych (zależy od ustalonego progu) dostanie całość, a Jan Nowak, który chciał za 9 450 zł, dostanie jakiś tam pakiet w pełni (nie wiem dokładnie jaki), a reszta powyżej zostanie zmniejszona proporcjonalnie do tylu, ile zostanie w puli.

Skąd taki krok?

Liczy się tłum zadowolonych przed drugą turą wyborów prezydenckich, a każdy głos jest na wagę złota, o czym świadczą umizgi obu kandydatów do postkomunistów.

Także z tego powodu praktycznie nie ma szans na stratę w IPO Tauronu, a tylko możemy rozważać ile zarobimy.

Zastanawia sceptycyzm inwestorów instytucjonalnych, którzy zmusili ministra Grada do zejścia z ceną do zaledwie 57. groszy (po scaleniu będzie to 9 x 0,57 zł = 5,13 zł za akcję). Wcześniej słyszałem opinie, z którymi się zgadzam w 100%, że właśnie cena poniżej 60. groszy za akcję daje pewien potencjał zarobku w dniu otwarcia i tak właśnie teraz dokładnie się stało.

Zauważcie, że wystarczyłby debiut z kursem 6,3 zł (czyli 9 x 0,7 zł), aby procentowo przebić PZU.

Dlaczego?

6,3 zł: 5,13 zł daje nam 22,8% zysku; odliczając prowizję nieco ponad 22% brutto.

Jednak to jest mało realne ze względu na sceptycyzm instytucjonalnych, więc pierwsza okrągła wartość nad 5,13 zł, czyli 6 zł ((+/- 10 groszy) byłaby na pewno bardzo dobrym wynikiem, 5,8 zł (dokładniej 5,76 zł - dlaczego, piszę nieco dalej) przyzwoitym, a 5,5 zł minimum.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w 2010 roku WIG jest w tym momencie na lekkim minusie, każdy zysk powinien być uznany za sukces i takie jest moje podejście do tego IPO.

Dużo osób skusiło się na znacznie gorszego od PZU Taurona, ale paradoksalnie duzi inwestorzy przyciskając skarb państwa sprawili, że nagle te akcje zyskały niespodziewany potencjał na starcie.

O ile GPW pozostanie choćby w obecnym marazmie gdzieś w rejonie 2350-2400 punktów na WIG20, patrzę na nasze akcje Tauronu całkiem optymistycznie i niemal na pewno zarobimy.

Mniej lub więcej, ale zysk będzie.

Niestety wartość pakietu maksymalnego już się skurczyła z 9450 zł do 7695 zł, a uwzględniając redukcję będzie to gdzieś w okolicach 5000 zł. Gdyby hipotetycznie przyjąć 5,76 zł jako cenę debiutu (tyle potrzeba, żeby Tauron wszedł do WIGu20), mielibyśmy niespełna 12% brutto zarobku (po odliczeniu prowizji), czyli mniej więcej 600 zł. To byłoby procentowo mniej więcej tyle samo co na PZU (emisyjna 312,5 zł debiut 349 zł, zamknięcie pierwszego dnia 360 zł), ale tam nie było żadnej redukcji i tego tysiaka ciężko będzie wycisnąć.

Możemy się teraz licytować czy będzie to 300, 600, 1000 czy więcej PLNów na plusie, ale wariant spadkowy wydaje się niemal nieprawdopodobny i z tego należy się cieszyć.