piątek, 27 lutego 2009

Portfel. Powoli do przodu

Miniony tydzień niewiele zmienił na naszej giełdzie i walucie, co i tak niektórzy uznają za sukces. Niestety gorzej dzieje się w USA. Obama zaproponował rekordowy deficyt budżetowy (zainteresowanych tematyką zapraszam tu), a banki i cała gospodarka walą się coraz szybciej. Indeksy znalazły się w newralgicznych punktach tuż nad ostatnimi dołkami, a właściwie już je dzisiaj naruszyły. Nie za bardzo to zachęca do zakupów, ale niektórzy próbują łapać dołki, bo podobny manewr udał się pod koniec listopada. Trzeba jednak zachować ostrożność.


środa, 25 lutego 2009

Ratunku! Biją mnie Niemcy!



W listopadzie Deutsche Bank kusił klientów atrakcyjną lokatą na 6 miesięcy na 10% w skali roku pod nazwą Lokata w Pigułce (jak się okazało lekko zatrutej). Warunkiem do jej otwarcia było założenie bezpłatnego konta oszczędnościowego, na które powędrują środki po upływie terminu, czyli w maju tego roku.

Tymczasem bank teraz rozsyła klientom pisma, że od 2 marca konto przestaje być bezpłatne i kosztuje 5 zł miesięcznie. Tym sprytnym trikiem bankierzy zabiorą każdemu po 15 zł odsetek do końca lokaty, a tym nieszczęśnikom, którzy zapomną je zamknąć będą naliczać co miesiąc po piątaku. Genialne.

Ciekawe ile osób zechce im po tym numerze znowu powierzyć kasę? Ja raczej nie.

niedziela, 22 lutego 2009

Czas sępów


Od dawna trąbię, że gotówka rządzi i zresztą jeszcze w grudniu 2007 roku uważałem, że w 2008 tak właśnie będzie. Zdania praktycznie nie zmieniłem, o czym świadczy struktura portfela.

Zaniedbałem jednak sprawę ryzyka walutowego i tu bez względu na różne głosy pojawiające się na ten temat na pewno nie będę biernie czekał, tylko lekko dokładał (forma polisy ubezpieczeniowej).

Poza tym portfelem dobieram trochę też złote monety, ale teraz ceny wydają się przesadzone ze względu na słabego złotego (najtaniej wychodzą tak zwane monety kolekcjonerskie – dobry żart przy emisji 9000 i więcej sztuk, których ceny są niższe od bulionowych). Tu czekam na jakąś korektę.

Powtórzę kolejny raz, że nie traktuje tego jako inwestowanie, tylko formę zabezpieczenia się przed krachem, tym razem nie na GPW, tylko złotego i Polski.

Teraz wróćmy, do tytułu. Nadchodzi czas sępów.

Najpierw giełdowych, potem w nieruchomościach. Kto nie ma długów, tylko gotówkę sam staje się królem, który będzie dyktował warunki.

piątek, 20 lutego 2009

Portfel po trzęsieniu ziemi na giełdzie i złotym

Ostatni tydzień na GPW i naszej walucie dostarczył wszystkim nie lada emocji, ale fakt jest taki, że kończymy znowu niżej. W dodatku Ameryka drży w posadach i indeksy wiszą na cieniutkim włosku. Ciężko uwierzyć, że znowu uciekną spod gilotyny jak pod koniec listopada, lecz z góry nie przesądzajmy sprawy.

U nas jest naprawdę źle. Wszystko trzeszczy w szwach. Polska chce pożyczyć 155 mld złotych na rynkach i przy tak niestabilnej walucie oraz bezprecedensowej emisji długu przez USA (już nie miliardy, ale biliony) oraz Euroland trzeba będzie pewnie dać niezłą premię inwestorom. Stawia to pod dużym znakiem zapytania sensowność trzymania w portfelach funduszów obligacji.

środa, 18 lutego 2009

Co zrobić z opcjami?



Dziś napisałem artykuł, w którym można znaleźć link do ciekawego raportu dr Mariusza Andrzejewskiego na temat opcji. Spodobał mi się ten fragment tekstu:

„Polscy eksporterzy zostali wciągnięci w grę hazardową w wyniku której, przez pewien czas owe określane przez banki jako „zero kosztowe” instrumenty pochodne przynosiły im zyski.Zachowanie tych ludzi było takie samo jak osób grających na automatach potocznie określanych „jednoręki bandyta”. W tego typu grach hazardowych najpierw osobie podejmującej taką grę hazardową daje się kilka razy wygrać, a potem wciągnięta przegrywa, ponosząc przeważnie o wiele większe straty od
wcześniej uzyskanych wygranych.”

wtorek, 17 lutego 2009

Co robić z walutami? Kupować, sprzedawać, czekać?


Wszyscy gramy na walutach. Jeśli nawet nie kupujesz euro, to spekulujesz, że złoty się wzmocni.

Patrzę na to szaleństwo z zakłopotaniem, bo zostałem bez nawet jednego euro czy franka, a pociąg odjeżdża coraz szybciej. Szczerze mówiąc, do tej pory patrząc na spadki złotego uważałem, że to jest nieco irracjonalne w jakim tempie to się dzieje, szczególnie od 6 stycznia, gdy nagle równocześnie ostro zaczęła lecieć giełda i złoty, a teraz już mamy prawdziwy rollercoaster.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Ostatni numer Dudy?

Dzisiejsza historia z opcjami raczej oznacza koniec już mocno wątłęgo zaufania wobec Macieja Dudy i jego spółki. Przynajmniej mojego. 1 grudnia zapewniał na łamach Pulsu Biznesu, że spółka nie posiada żadnych opcji. Poniedziałkowy komunikat uważam za skandaliczny i ciekawe jak potraktuje go nadzór finansowy oraz fundusze. Po obrotach i spadku o 33,3% ocena rynku jest jednoznaczna.

PS
.
Sam miałem sporo szczęścia, bo czekałem czy kurs utrzyma się nad 1,2 zł. Nie udało się, więc:



Gdyby nie to, pewnie poszłoby około 1 zł i też strata przecież nie byłaby za wielka, bo jednak do tej spółki podchodziłem z lekkim dystansem. Teraz wykreślam ją definitywnie z kręgu zainteresowań.

Pozycja niewielka, ale niesmak wobec rynku i takich ludzi pozostaje olbrzymi.

niedziela, 15 lutego 2009

Jak przetrwać i zarobić na kryzysie?



Najbardziej ekstremalną wersją zrobienia z nas milionerów wydaje się ta, do której usilnie dążą magicy sterujący światem finansów, czyli podjazd taczką do banku po wypłatę. Wtedy mój cel zostanie zrealizowany nadspodziewanie szybko, lecz w zupełnie nieoczekiwany i niechciany sposób.

Odrzucam jednak na razie skrajny wariant, czyli wojny, koniec świata itd., ale nie znaczy to rzecz jasna, że w razie krachu złotego będę bezczynnie czekał na wypełnienie się losu (niekoniecznie w portfelu appfunds). Tym bardziej, że wyraźnie słabnie moja wiara w papierowy pieniądz drukowany w tak kosmicznych ilościach przez szalonych Jankesów.

piątek, 13 lutego 2009

Portfel zmęczonego

Od zeszłego piątku WIG20 znowu spadł i znalazł się poniżej 1500 punktów Plan Obamy okazał się zlepkiem sloganów i nic ciekawego nie dowiedzieliśmy się. To szczególnie niebezpiecznie jest dla naszego rynku, gdzie ponad 40% giełdy stanowią banki. Omijam ich akcje szerokim łukiem, choć liczyłem na jakieś odbicie. Reakcja na przemówienie Geithnera była jednoznaczna. Więcej o sytuacji na WIG napisałem w tym artykule (zainteresowanych zapraszam do podzielenia się przemyśleniami).

Praktycznie cały czas dla długoterminowca najlepszym sposobem na radzenie sobie z rynkiem to pozostawanie poza akcjami, ciekawsze są pewnie surowce i metale (złoto, srebro), no i niestety z powodu ryzyka trzeba część kasy przerzucić ze złotych na twardsze waluty, ale coś ciężko o jakąkolwiek korektę. Ja czekam, czekam i nie mogę doczekać się na euro.

czwartek, 12 lutego 2009

Lokata 9,5% w SKOK Wołomin


Wczoraj założyłem lokatę roczną w SKOK Wołomin na 9,5%, a w przyszłym tygodniu dorzucę jeszcze parę złotych na kolejną (jak skończy mi się siedmiodniowa w Eurobanku). To dobre oprocentowanie.

W przyszłym miesiącu nieco zmniejszę tu zaangażowanie, żeby nie mieć za dużej części portfela w jednym miejscu. Podaję to info dlatego, że może ktoś szuka teraz dobrej oferty lokacyjnej, a wydaje mi się, że nic lepszego nie znajdzie.

Prawdopodobnie i tu niedługo zmniejszą oprocentowanie.

wtorek, 10 lutego 2009

Czy zarobimy na bankach?


Za bardzo nie wierzę w te wszystkie administracyjne projekty pobudzania gospodarki za pomocą drukowania monstrualnych ilości zielonych papierków, lecz na giełdzie chodzi o zarabianie, a nie udowadnianie swoich racji. Z tego powodu warto poczekać na reakcję Ameryki po ewentualnym zatwierdzeniu TARP II. Naturalnymi beneficjentami stałyby się ponownie banki amerykańskie, a za nimi pójdą europejskie, o ile rzeczywiście rynki uwierzą w nowe bajki.

Z tego powodu podejrzewam, że u nas właśnie akcje instytucji finansowych mają szansę odpalić całkiem ładnie. Wysłałem parę groszy z Eurobanku, żeby otworzyć niewielką pozycję jutro rano w przypadku, gdy wszystko pójdzie OK i na razie zastanawiam się który bank wybrać.

niedziela, 8 lutego 2009

Kokos pożycza 1 mln zł


Operator Kokos.pl, czyli firma Blue Media chce pożyczyć na miesiąc łącznie milion złotych od użytkowników oferując oprocentowanie 1% za tę operację. Na razie widzę, że zadeklarowano niecałe 250 000 zł, więc chętni spokojnie załapią się. Oferta kończy się za 3 dni.

Trzeba przyznać, że to sprytny zabieg marketingowy i całkiem ciekawa propozycja dla osób z pewną skłonnością do ryzyka. Sam kiedyś zastanawiałem się nad tym Kokosem, ale w końcu dałem sobie spokój ze względu na pewne wątpliwości.

Tu mała uwaga dla organizatorów: 1% na miesiąc nie odpowiada 12% rocznie, tylko niecałym 12,7% ze względu na comiesięczną kapitalizację odsetek.

W sumie nie jest to świeży news, ale blog nie ma takich ambicji, żeby być koniecznie najszybszym serwisem informacyjnym, tylko raczej w dużej mierze przydatnym praktycznie.

Tu napiszę może mało profesjonalnie, że mi się nie chce w to bawić, bo mam za mało wolnej gotówki, a skarpeciarzem trzymającym głównie lokaty zostałem raczej przypadkiem ze względu na anomalie rynkowe. Bardziej interesuje mnie w tym momencie uzupełnienie stanu w biurze maklerskim.

Czy ktoś skusi się na Kokosa?

sobota, 7 lutego 2009

Emerytura 23,65 zł


Wczoraj Gazeta Prawna podała, że ZUS wypłacił pierwszą emeryturę powiązaną z II filarem. Całość wynosi 917,80 zł, z czego OFE wypracowały z kapitału zabieranego szczęśliwej uczestniczce ich genialnego programu tak potężny zysk, że co miesiąc będzie ona otrzymywała aż 23,65 zł. Tyle zarobili fachowcy przez 10 lat.

Jak wynika z artykułu, w funduszu ING OFE spośród 500 kobiet, które w tym roku będą mogły przejść na emeryturę, najwięcej zgromadzono na koncie pewnej krezuski: 70 000 zł, co daje zawrotne 285 zł co miesiąc wypłacane szczęśliwej emerytce z II filara.

Oczywiście Państwo zaopiekuje się pozostałymi środkami po śmierci emerytki. W końcu socjalizm nie jest martwą ideą w PRL, pardon RP.

Czy ktoś tu jeszcze liczy na OFE czy ZUS?

piątek, 6 lutego 2009

Portfel z miedzią

W tym tygodniu znowu zaliczyliśmy minima bessy na indeksach i mimo udanej drugiej części tygodnia długoterminowcy raczej nie mają zbyt wesołych min. Ostatnia fala spadkowa od 1919 do 1439 punktów na WIG20 jest idealnie zgrana ze spychaniem złotego, więc trzeba obserwować zarówno giełdę jak i walutę.

Moim zdaniem, o ile w ogóle dojdzie do odbicia, to nie powinno ono przekroczyć 1680-1700 punktów. Wszystko teraz zależy od tego jak rynki przyjmą poniedziałkowe gadanie Geithnera przedstawiającego plan ratunkowy dla Ameryki (zielona farba i papier to podstawa).

czwartek, 5 lutego 2009

Co dalej ze złotym?

W zeszłym roku pytaliśmy się czy pęknie dolar, a tymczasem w ostatnich tygodniach nagle nasza waluta stała się ulubioną zabawką spekulantów. Szczególnie gwałtowna fala, idealnie skorelowana ze spadkami na giełdzie zaczęła się na początku stycznia.


Coś słabo z moją orientacją, skoro nie zarobiłem ani na jednym, ani na drugim ruchu.

środa, 4 lutego 2009

Buffett na Harleyu



Buffett nie poddaje się. Tym razem zaangażował się w legendarną firmę Harley-Davidson.

W końcu wyznaje zasadę, żeby kupować marki, którym ufa i dobrze zna.

Miliarder nabędzie niezabezpieczone obligacje z kuponem 15% rocznie, czyli de facto udziela firmie kredytu o wartości łącznej 300 mln dolarów. Kurs spółki od razu poszybował wczoraj także o ponad 15%. Inwestorzy uwierzyli, że Harley przetrwa kryzys.

Szkoda, że u nas nie ma rynku obligacji spółek podobnie rozwiniętego do tego w USA. Chętnie pożyczyłbym kasę Żywcowi na 15% rocznie.

wtorek, 3 lutego 2009

Krosno - okazja czy pułapka na naiwnych?


Od kilku tygodni drobni inwestorzy zbierają siły i akcje Krosna. Tymczasem z drugiej strony sypał nimi (a może i dalej sypie) Zdzisław Sawicki, którego delikatnie mówiąc niezbyt udana strategia doprowadziła spółkę na skraj bankructwa. Najpierw przeszkadzał za niski kurs dolara, potem za wysoki. No i teraz zabawa w opcje spowodowała, że Krosno złożyło wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu. Oddzielną kwestią badaną przez KNF jest sprzedaż olbrzymich pakietów przez Sawickiego przed opublikowaniem informacji o stratach ponad 37 mln złotych na opcjach.

niedziela, 1 lutego 2009

Spłacić długi, oszczędzać, inwestować. Co najpierw?

Napisałem już w tytule jak to widzę, ale w życiu nie jest aż tak prosto jak się wydaje na pierwszy rzut oka.

Od czego zacząć?

Moim zdaniem najpierw trzeba zbudować fundusz bezpieczeństwa na nieprzewidziane wydatki losowe (choroba, zwolnienie z pracy itd.) Jeśli zaczynałbym dziś od zupełnego zera, wydzieliłbym konto z łatwym dostępem i systematycznie na nie wpłacał aż nie osiągnę przynajmniej wielkości rzędu trzymiesięcznych wydatków domowych (teraz skłaniam się nawet do 5-6 miesięcy). Równolegle należy też oszczędzać i inwestować.

Jednak sporo osób jest w takiej sytuacji, że zżerają ich długi konsumpcyjne np.: 20 000 zł i równolegle inwestują powiedzmy 10 000 zł na giełdzie.

Czy to jest racjonalne? Według mnie absolutnie nie.