środa, 16 grudnia 2009

Najlepsze rekomendacje

Banki i biura maklerskie taśmowo produkują rekomendacje. W tej chwili większość inwestorów przestała na nie reagować, w końcu dochodząc do trafnego wniosku, że coś za co nic się nie płaci z reguły też jest o bardzo niskiej, czasem zerowej wartości.

Rekomendacje służą nam raczej jako wstęp do własnej analizy i na przykład pomogą nam zapoznać się z wybranym bankiem czy sprzedawcą telefonów komórkowych.

A jakie są w takim razie najlepsze rekomendacje?

Takie, w których analitycy są zgodni co do kierunku i oczywiście zagrywamy na odwrót pod warunkiem, że widzimy rynek śmiejący się im w twarz, czyli trend ruszający w drugą stronę. Wtedy dochodzi element zaskoczenia.

Oto konkret z 1 grudnia:

„9 z 12 ekonomistów i analityków, ankietowanych przez „PB”, przewiduje umocnienie naszej waluty.

Według mediany prognoz specjalistów, za euro na koniec grudnia trzeba będzie zapłacić 4,07 zł, a więc o około 8 groszy mniej niż obecnie. Dolar ma stanieć nieco mniej, bo do 2,73 zł, a kurs franka szwajcarskiego spadnie do 2,71 zł.”



Akurat minęła połowa tego okresu, więc nie wszystko jeszcze stracone, ale szanse na 2,73 zł na dolarze są bardzo niskie.

Dla mnie pigułka jest tym bardziej gorzka, że wyleciał mi na początku grudnia na stop-lossie (przesunąłem go za wysoko o 2 gr) fundusz UniDolar Obligacje i zamiast zarobić parę stówek straciłem niewiele, bo jakieś 50 zł (1%), ale zawsze to wkurzająca historia. Jak widać, nie wystarczy trafna prognoza, ważniejsze ile się na niej zarobi.

Przypomnijmy sobie odchylenie z początku roku, kiedy wszyscy prześcigali się w wieszczeniu krachu złotego (były doradca ekonomiczny PO - sic!- Rafał Antczak prorokował 6 zł itd.).

A chodziło głównie o ordynarne wyciskanie ubranych w opcje walutowe niedouczonych menedżerów i dyrektorów finansowych.

Teraz zastanawiam się czy czasem nie jest tak, że sytuacja Polski nie jest przypadkiem gorsza niż w lutym? Euro wprowadzimy najwcześniej w 2015 roku, budżet sypie się, zero reform. Czy ten złoty będzie na pewno taki silny? Raczej nie z powodu fundamentów.

Ja w każdym razie na lokalnych dołkach dobieram waluty i jak dotąd nie udało mi się niestety w tym roku kupić euro poniżej 4 zł czy CHF po 2,6 jak chciałem i już się nie uda, a mimo świetnych rekomendacji na przyszły rok wciąż nie jestem przekonany czy bez jakiegoś efektownego ataku spekulantów damy radę zejść do 3,8 zł za euro czy wspomnianych 2,6 za franka.

Według mnie prędzej ujrzymy 4,5 PLN za euro czy 3 PLN za CHF, a jak będzie? Czas pokaże.