niedziela, 29 listopada 2009

Dopłacam bilonem

Jedną z prostych sztuczek na podkręcenie odsetek jest zbieranie drobnych do słoika czy kubka, a potem wpłacanie ich na konto oszczędnościowe w banku razem z innymi pieniędzmi. Wiadomo, że obecnie większość operacji wykonujemy w trybie online i prościej wysłać przelew z jednego banku do drugiego niż specjalnie wybierać się do oddziału.

Tymczasem banki - jak to banki, lubią wprowadzać sobie różne, czasem absurdalne opłaty jak na przykład te dotyczące kredytu hipotecznego w Millennium:


Niektóre z nich w swojej chciwości wprowadziły dodatkowe opłaty za wpłaty bilonem, co według mnie jest łamaniem prawa, ponieważ emitowane przez NBP monety są prawnym środkiem płatniczym w Polsce i trochę tu mi się nie zgadza dodatkowa prowizja za posługiwanie się tym środkiem.

Do podobnego wniosku doszedł UOKiK i zarządził zapłatę kary Lukas Bankowi w wysokości 214 tys. zł, mimo, że bank wycofał się już z pobierania tej opłaty w ubiegłym roku. Podobnie postąpiły inne banki, które dotąd kasowały za tą czynność – na przykład ING BSK.

Medal ma rzecz jasna drugą stronę i pamiętamy niedawną sprawę, gdy pracownicy UMCS otrzymali wynagrodzenie w bilonie, ponieważ nie chcą korzystać z kont bankowych i wolą pobierać gotówkę w kasie.

No więc skoro uznamy, że drobne to pieniądze jak każde inne, wypada teraz skorzystać z nich i wpłacić do banku. Założę się, że wiele osób ma w domu całkiem sporo monet, które walają się po mieszkaniu, a mogłyby sobie spokojnie trafić na konto i tam po cichu pracować czy choćby zmniejszyć jakiś comiesięczny rachunek.
Ja staram się raz na parę tygodni ich pozbyć i wpłacam na konto, najczęściej dopłacając bilonem do banknotów – jakoś czuję się nieco pewniej niż gdybym na przykład przyniósł ze 20-30 zł w dziesięciogroszówkach.

Co ciekawe, założę się, że takie pomysły najmniej podobają się osobom z niskimi dochodami, a Polska w ogóle jest bardzo biednym krajem.

Wystarczy zauważyć, że w ostatnim badaniu GUS wyliczono, że najczęściej pobieraną pensją w naszym kraju jest około 1500 zł netto, czyli sporo poniżej 400 euro.

Oczywiście, jestem za zwiększaniem przychodów i polecam kliknięcie pierwszych czterech linków w tym wpisie, aby znaleźć ponad 100 takich metod.

Szczególnie, że ulubioną metodą na wzbogacenie się w Polsce jest gra w Lotto i podniecanie się kolejnymi kumulacjami.

Jednak zawsze łatwiej zacząć od tak prymitywnego sposobu jak uzbieranie drobnych w kubku i zaniesienie ich do banku. Jeżeli zastosujemy takich metod kilka czy kilkanaście, efekty pojawią się bardzo szybko. Najważniejsze to po prostu zacząć, zamiast teoretyzować i dywagować, w czym celuje większość marudzących.