czwartek, 2 lipca 2009

Portfel dla leniwego inwestora

Niektórzy ludzie nie mają czasu na śledzenie giełdy non-stop, a jednak nie chcą ograniczać się do lokat. Co w takim razie pozostaje? Najprostszym rozwiązaniem wydaje się wykorzystanie funduszy inwestycyjnych.

Oczywiście możemy próbować też konstruować coś samodzielnie na rynku, ale ogólnie dla większości ludzi lepiej skoncentrować się na zarabianiu pieniędzy poza giełdą, a na tej ostatniej lokować nadwyżki finansowe.

No właśnie, wracamy do podstawowej kwestii, żeby najpierw uporządkować swoje finanse osobiste i generować stale miesiąc w miesiąc nadwyżki przez racjonalizację wydatków i zwiększenie przychodów.

Potem trzeba zadbać o fundusz awaryjny, odpowiadający 3-6 miesiącom naszych wydatków i dopiero możemy rozglądać się za czymś agresywniejszym.



Nie ma idealnego wzorca pasującego do wszystkich, bo każdy ma inne cele inwestycyjne oraz inny profil ryzyka, więc podana przeze mnie receptura wcale nie jest uniwersalna, ale ma jedynie pomóc w optymalizacji portfela.

Zaczynamy od ustalenia celu – jeśli ma to być zakup za rok działki budowlanej, nie ma co kombinować, tylko najlepiej wpłacić pieniądze na lokatę. Aktualnie najlepsza oferta to prawdopodobnie lokata optymalna w Open Finance na 6,5% netto, czyli tak naprawdę powyżej 8% brutto na tradycyjnej lokacie. Tu wpłaciłbym powiedzmy większość środków, a jakieś 20-30% trzymał na rachunku oszczędnościowym, aby mieć możliwość manewru (np. eurobank na 6,06% rocznie z codziennym dopisywaniem odsetek).

Dopiero jeśli twój cel finansowy (proszę zapisać go na papierze/ w komputerze w konkretnych liczbach) jest bardziej odległy w czasie – załóżmy prywatny fundusz emerytalny do wykorzystania za 20 lat, możesz zagrać wyraźnie agresywniej.

Niestety nie ma u nas funduszu indeksowego, a nie da się tanio skonstruować takiego, który naśladuje ruch WIG. Co do WIG20, odsyłam do archiwum i wpisów jak ten.



Jak widać na wykresie ciekawym okresem do analizy byłoby sprawdzenie który fundusz zarobił na wzroście, a potem zachował zyski. W ogóle uważam, że fundusze akcji powinno oceniać się w perspektywie przynajmniej 3 lat wstecz.

Dla symetrii obrazu wybrałem okres 4 lat, czyli od 30 czerwca 2005 do 30 czerwca 2009. W tym czasie WIG zyskał 7,3%, czyli dla osób stosujących strategię „kup i trzymaj” był dużo gorszy od zwykłej lokaty.

Najlepiej na tle całego rynku wypada Legg Mason Akcji +40,6% wyprzedzając wyraźnie resztę stawki.

Jednak w ostatnim okresie zdecydowanie lepiej radzą sobie inne fundusze, które agresywniej weszły w odbicie i tu na szerokim rynku wyróżnia się Allianz czy nieśmiertelna Arka.

Oczywistym problemem jest, że wyniki w przeszłości wcale nie gwarantują przyszłych i z tego powodu wybrałbym ze trzy fundusze szerokiego rynku omijając te wyraźnie słabe, bo jakoś nie wierzę, żeby nagle kura zamieniła się w orła.

No to powiedzmy, że nie mam długów, skonstruowałem fundusz awaryjny o wielkości 10 000 zł i co miesiąc generuję nadwyżki rzędu 300-500 złotych. W takim przypadku niespecjalnie przejmowałbym się obecną koniunkturą giełdową i regularnie zaczął kupować co miesiąc za 60-70% tej kwoty jednostki polskich funduszy akcji, a dopiero za jakiś rok zaczął zastanawiać nad pewną taktyką obronną powiązaną z poziomami najprostszych wsparć i oporów na wykresie indeksu lub samego funduszu. Resztę wrzucałbym na rachunek oszczędnościowy oraz lekko ubezpieczał portfel kupując za jego 5-10% co jakieś 2 miesiące waluty oraz fizyczne złoto/srebro.

Z czasem warto też nieco zdywersyfikować fundusze o zagraniczne i specjalistyczne (Azja, surowce).

A co ma zrobić osoba, która posiada teraz powiedzmy 20 000 złotych i dokładnie nie wie, kiedy będzie ich potrzebować i co z nimi zrobić? Tu najprościej odpowiem, żeby wpłacić je na rachunek oszczędnościowy i douczać się. To naprawdę pomoże.

Moim zdaniem w funduszach należy kontrolować ryzyko jak najbardziej i strata od maksymalnej wyceny o 20-25% powinna zapalać nam w głowie czerwoną lampkę. Sam skonwertowałbym wtedy jednostki na bezpieczniejsze i dał im jakąś karencję, a potem z powrotem powoli odkupywał, ale tu niech każdy sam decyduje pamiętając, że po spadku o 50% potrzebujesz 100% zysku, aby wyjść na zero.

Każdy przypadek jest indywidualny i wiem, że ten wpis wcale nie wyczerpuje tematu, ale chciałem tylko podrzucić kilka pomysłów i jeśli przyda się choćby kilku czytelnikom to spełni swoje zadanie. Niestety nawet portfel dla leniwego inwestora wymaga pewnej pracy.http://www.michalstopka.pl/ale-bomba-ministrem-finansow-mateusz-szczurek-glowny-ekonomista-banku-ing/