poniedziałek, 27 października 2008

Odbijamy wg Fibonacciego?

Teoria fal nie do końca mnie przekonuje ze względu na jej dużą dowolność interpretacji, ale podoba mi się koncepcja całościowa, że prawdopodobnie zakończyliśmy falę A (na WIG to nawet nieźle wyglądało w okolicach 25 200) i czekamy na wzrostową B, na której szczycie tłum odkupi akcje i potem dopiero C spadkowa z niższym dnem niż dzisiejsze. Nie to, że czuję się kimś lepszym od tłumu, bo jestem jego cząstką, ale masa jako całość nabiera największego impetu przy ekstremach tuż przed zmianą kierunku.

To na razie duże uproszczenie, ale przyjmijmy roboczo, że dno było dziś na 1470,85. Mamy sto punktów zapasu i duży zapał kupujących - prawdopodobnie spoza Polski na dzisiejszej sesji. Szanse na dalszy ruch wydają się niezłe. Tym bardziej, że coraz cześciej spotykają mnie takie sytuacje jak wczoraj, kiedy znajomy mnie zapytał ile straciłem na giełdzie w tym roku. Odparłem mu sondażowo, że nie tak wiele, ale on raczej mi nie uwierzył i zaczął tłumaczyć, że do końca roku zobaczymy WIG20 poniżej 1000 pkt..
 No to dziś dokupiłem jeszcze 15 sztuk KGHM za drobne i razem mam 85 + przelałem z mBanku kolejne 700 zł. Jestem dość ostrożny, ale śpię spokojnie.

Po tym filozofowaniu chwila obliczeń i obrazek. Zauważyłem bardzo ładne dopasowanie zniesień Fibonacciego pomiędzy lokalnym szczytem z września, a dzisiejszym dołkiem wyrysowanym przez świeczki. Wygląda to tak:


Dla mnie to dość niesamowita zbieżność. Pierwszy duży lokalny opór to ok. 1790, ale kolejne 3 to wszystko fibony. A kto nie widzi - niech porysuje sobie kreski bez fibów i potem je dołoży. Nawet jak się nie sprawdzi to fajny obrazek wyszedł.