niedziela, 10 sierpnia 2008

Czas na zagraniczne inwestycje?

Zauważyłem już dawno, że mój portfel jest w zbyt dużej mierze skoncentrowany na Polsce i aktywach niemal wyłącznie powiązanych z naszym rynkiem. Dopóki złoty umacniał się, można było się cieszyć, że w przeliczeniu na euro czy dolary jego wartość dodatkowo rosła.

Ostatnie dni, kiedy dolar nagle skoczył do góry aż o 15 groszy, przypomniało mi o konieczności zakupu walorów zagranicznych. Na pewno nie można od razu obwieszczać zmiany kierunku trendu spadkowego zielonego, ale 2 zł staje się podwójnie istotną granicą –zarówno z punktu widzenia czystej psychologii, jak i AT.


Jako ciekawostkę mogę dodać, że w dolarach wartość portfela spadła poniżej $10,000 mimo, że w złotych nic się nie zmieniło.

Na razie odrzucam Forex ze względu na zbyt skomplikowane wyliczanie ryzyka dla tak niewielkiego portfolio jakim dysponuję.

Dość prostym wyborem wydają się fundusze inwestycyjne operujące na zagranicznych rynkach, ale ja raczej wolę ograniczać koszty i znowu kieruję się w stronę certyfikatów inwestycyjnych dostępnych na GPW.
Wcześniej już próbowałem sił kupując za niewielkie pieniądze indeks DJ Euro STOXX 50 obejmujący 50 największych spółek Europy kontynentalnej.

Tym razem interesują mnie jeszcze dwa inne certyfikaty Raiffeisena: na Nasdaq100 (RCNDXAOPEN) oraz na DAXa (RCDAXAOPEN).

Szkoda, że nie jest dostępny na GPW produkt naśladujący ruchy szerokiego indeksu rynku amerykańskiego S&P 500. W tym przypadku pozostaje platforma foreksowa i przykładowe inwestowanie w XTB w jego odpowiednik USBCASH lub odpowiednik indeksu Dow Jones USACASH. Niezbyt pasuje mi zbyt aktywny trading, stąd raczej szukałbym mini- i mikrolotów, ale szczerze mówiąc w tej chwili nie czuję na sobie zbytniej presji, żeby dobrać sobie odpowiednią platformę. Jednym z problemów jest przelewanie pieniędzy(koszty), a kolejnym kłopoty z wieloma firmami w związku z tzw. podatkiem giełdowym.

Sprawa rozszerzenia spektrum własnych inwestycji wydaje się tym bardziej istotna, że w tej chwili OFE są ustawowo ograniczone limitem zaledwie 5% inwestycji zagranicznych. Z tego powodu ryzyko mocno rośnie i warto w swoich prywatnych portfelach przynajmniej część środków przeznaczyć na rynki znajdujące się poza Polską.