wtorek, 16 października 2007

Który fundusz inwestycyjny?

Wczoraj przed snem zerknąłem na nieszczęsny fundusz PZU MIŚS. 14 % straty w ostatnich trzech miesiącach oznacza, że coś tam się dzieje niedobrego i zrezygnowałem z kolejnej wpłaty w przyszłym tygodniu. Zostałem zmuszony do anulaty zlecenia i wybrania innego fundu.

W tej chwili wybór mamy olbrzymi i prawie rozbolała mnie głowa od samego czytania listy funduszy.

Zacznijmy od rodzaju.

Po pierwsze, wiadomo, że długoterminowo oprócz tego, że złożę PIT w kwietniu 2008 i umrę w XXI wieku, nie dam raczej rady nic innego zbyt dobrze przewidzieć. Mimo wszystko jakieś założenia trzeba przyjąć.

Od razu odrzuciłem fundusze obligacyjne oraz hybrydowe ponieważ prościej mi samemu decydować ile mam gotówki w akcjach, a ile w bezpiecznych przystaniach. Ani obligacyjne, ani hybrydowe nie gwarantują stopy zwrotu powyżej inflacji, więc je wyeliminowałem. Skoro mam ryzykować, wolę wybrać akcyjne.

Nie do końca ufam funduszom nieruchomości przy obecnym poziomie ich cen w Polsce. Prędzej kupiłbym bezpośrednio akcje np. GTC czy Immoeast. Mają dla mnie bardziej przejrzysty portfel. Od GTC nieco może odstraszać możliwa korekta po ostatnich dynamicznych wzrostach, a od Austriaków notowanie w Wiedniu. Immoeast ma ciekawy portfel nieruchomości głównie w Rumunii.

Kolejna eliminacja jest nieco kontrowersyjna. Odrzucam fundusze inwestujące zagranicą, bo dochodzi tu jeszcze ryzyko walutowe. Poza tym podejrzewam, że koszty polskiego funduszu kupującego akcje np. w Szanghaju czy Nowym Jorku mocno obniżają potencjalną stopę zwrotu. Nie sprawdziłem tego dokładnie, ale prawdopodobnie w takim wypadku lepiej kupować jednostki funduszy lokalnych. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Dr czy Profesor Kowalski z Warszawy jest w stanie skutecznie rywalizować na rynku amerykańskim z Thomasem Perkinsem i jego kolegami.

Stąd zdecydowałem się na fundusze akcji operujące wyłącznie na naszym rynku. Nie dość, że znają go od podszewki, to mają środki aby nim w dużej mierze sterować.

W moim przypadku ograniczenie polega na kupowaniu wyłącznie przez SFI mBanku. Nie chcę ponosić opłat za zakup jednostek, które przy małych kwotach dochodzą do 5 %. Starczy, że pazerne TFI pobierają zwykle aż 4 % rocznie za „zarządzanie”.

W dłuższej perspektywie tradycyjnie bardziej dochodowe są małe i średnie spółki, ale koniunktura na tym rynku ostatnio mocno pogorszyła się i zagram nieco bardziej konserwatywnie.

W przyszłym tygodniu wybór padł na DWS Akcji. Po odejściu Nejmana kilka lat temu wyniki wyglądają kiepsko, ale za 110 PLN mogę dać mu szansę.